środa, 6 stycznia 2016

Epilog

Dwa dni później złożyłam swoje zeznania. Pojechałam z dziewczynami do sądu. Siedziałam na ławeczce  ze wzrokiem utkwionym w podłodze czekając na rozpoczęcie. Zdenerwowanie paraliżowało mnie od środka, cała się trzęsłam. Dobrze wiedziałam, że będę musiała opowiedzieć o wszystkim obcymi mi ludziom i to był główny powód mojego stanu. Wolałam to wszytko zachować dla siebie, najlepiej w ogóle o tym nie wspominać. Po prostu szybko zapomnieć, co wydaje się wręcz niewykonalne.
- Dulce - usłyszałam ten głos, głos, który chciałam usłyszeć najbardziej na świecie. Podniosłam głowę i zobaczyłam go. Stał przede mną w asyście dwóch policjantów. Wyglądał marnie, jakby nie spał od kilku dni. Miał podkrążone i smutne oczu. Nie było sensu szukania w nich tych zielonych iskierek, które jakby umarły. Wstałam z ławki i wtuliłam się w niego. - Wszystko będzie dobrze, księżniczko. Kocham cię. - wyszeptał.
- Ja też cię kocham. - podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. Rozłączyli nas i zaprowadzili go na salę. Po chwili wezwali tam również mnie. Opowiedziałam tam o wszystkim, co się wydarzyło starając się przy tym dać do zrozumienia, że Neymar jest niewinny. To jedyne co mogłam zrobić dla niego ten ostatni raz. Tak, ostatni... Tego samego dnia podjęłam jedną z najtrudniejszych decyzji. Postanowiłam z tym skończyć. Chciałam stąd wyjechać jak najszybciej i zapomnieć o tym miejscu i wszystkim co się tu wydarzyło. Kocham Neymar'a, ale nie potrafię... nie potrafię żyć w ten sposób, w ciągłej obawie o własne życie. Prawie je straciłam i wiem ile jest warte. Wiele kosztowało mnie podjęcie tej decyzji, ale nie mam wyboru... Zaraz po złożeniu zeznań opuściłam sąd i ruszyłam prosto na lotnisko. Nie byłam w stanie mu tego powiedzieć. Tego, że to spotkanie było naszym pożegnaniem... Może i ucieczka to najgorsze co mogłam zrobić, ale nie dałabym rady powiedzieć mu tego w twarz. Nie w tej sytuacji, w ogóle nie wiem czy kiedykolwiek. Teraz siedzę w samolocie patrząc pustym wzrokiem przez małe okienko. Poczułam wibrację telefonu. Odblokowałam go i zobaczyłam wiadomość.
Niall: 2 lata
Nie udało się... Znowu zaczęłam ślepo gapić się w okno, a w mojej głowie zaczęły pojawiać się przeróżne obrazy.

- Dulce to moje imię.
- Co?? Jaki geniusz to wymyślił ?? Ktoś musiał mieć nieźle spapraną głowę. Kto normalny daje dziecku na imię "Dulce" ??
- Mój tata bezmózgi palancie!! Skoro jesteś taki mądry to pochwal się swoim imieniem !!!
- Neymar Jr.
- I ty śmiejesz się z mojego imienia ? Nigdy nie słyszałam , żeby ktoś się tak nazywał. Mimo to twój tatuś nie był za bardzo kreatywny, skoro dał ci swoje imię.


- Urosłaś krasnalku ? Krasnalku ?!?
- Zejdź mi z drogi Jr.
- Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi. 
- Powiedziałam zejdź mi z drogi. 
- Całus i jesteś wolna. 
- Dupek !! 

- Neymar ? 
- Płakałaś. 
- Skąd masz mój numer ? 
- Dlaczego ?
- Co ?
- Płakałaś. Przeze mnie ?
- Jestem głupia to płaczę.
- Nie waż się tak mówić. Jadę do ciebie. 


- Jeśli nadal chcesz tu spać, twoje miejsce jest na drugim końcu łóżka. 
- Wydaje mi się, że moje miejsce jest właśnie tutaj.
- Źle ci się wydaje.
- Jak mam cię udobruchać ?
- Postaraj się być bardziej kreatywny. 


- Kocham cię...
- Ney to naprawdę nie jest zabawne...
- Kocham cię... Kocham cię
- Daj spokój przecież mówię, że to nie jest zabawnie. Nie wolno wypowiadać takich słów od tak.
- Ale to jest prawda. Wczoraj zapytałaś kim dla mnie jesteś. No więc jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Nigdy nie czułem się tak, jak czuję się przy tobie. Świruje przez ciebie.

Dzień dobry. Jestem Dulce i bardzo żałuję, że nie mogłam pana poznać. Wyobrażam sobie jak wspaniałą osobą musiał pan być. Jestem dziewczyną Neymara. On nie był tu już dawno, ale proszę go zrozumieć to dla niego trudne. Dużo smutku i bólu sprawiło mu pańskie odejście. Był pan dla niego wszystkim. Pan na pewno nie lubi widzieć go w takim stanie. Ja też nie. Postaram się sprawić, aby częściej się uśmiechał, aby był radośniejszy. Nie robię tego, ale obiecuję to panu... 

Nie dotrzymałam obietnicy, nie dotrzymałam obietnicy.... Właśnie dlatego ich nie składam... ale nie tylko ja tego nie zrobiłam.


Nic ani nikt nas nie rozdzieli. Obiecuję. Dobrze usłyszałaś. Obiecuję.

A jednak komuś się to udało. To już koniec. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Starłam ją delikatnie zamykając oczy i biorąc głęboki oddech. Wracam do Meksyku. Zajmę się pracą i zapomnę o tym wszystkim. Ułożę sobie życie. Z moich oczu wypłynęły kolejne łzy. Zrobiłam dobrze, zrobiłam dobrze powtarzałam sobie w myślach...


...................................................................................................
Gratulacje jeśli dotarłeś aż tutaj !!
Dziękuję za możliwość podzielenia się z Wami tą historią !!


środa, 30 grudnia 2015

Veintidós

Pierwsze co poczułam to ogromny ból przeszywający całe moje ciało docierający aż do najmniejszych jego komórek. Nie widziałam nic oprócz całkowej ciemności. Jedna wielka intensywna czerń. Nie byłam w stanie nawet podnieść powiek. W końcu zebrałam wystarczająco dużo siły, aby to wykonać. Otworzyłam oczy i zobaczyłam oślepiającą jasność, w której powoli zaczęły pojawiać się niewyraźne kontury przybierające coraz to bardziej realistyczne kształty.
- Obudziła się ! - usłyszałam tak dobrze znany mi głos, który wydawał się kilka razy głośniejszy niż był w rzeczywistości. Przede mną ukazała się postać w białym fartuchu uśmiechająca się promiennie. Z wielkim trudem i bólem obróciłam głowę w stronę usłyszanego głosu i zobaczyłam dwie tak dobrze znane mi twarze.
- Proszę się uspokoić. Pacjentka musi dojść do siebie. - powiedział mężczyzna w stronę dziewczyn.
- Czy ja umarłam ? - udało mi się niewyraźnie wykrztusić.
- Nie - zaśmiał się pod nosem - ale proszę się nie przemęczać, za chwilę powinna pani do siebie dojść. Pielęgniarka zaraz poda leki przeciwbólowe. - odpowiedział jak mniemam lekarz i wyszedł. Czyli nadal żyję ? Ale jak to możliwe ? Po chwili weszła pielęgniarka, podała mi coś do połknięcia i wyszła wcześniej ponaglając dziewczyny, aby mnie nie męczyły. Ból powoli zaczął ustawać, a ja w głowie składałam sobie wszystkie fakty w logiczną całość.
- Neymar !! - wyrwałam się do pozycji siedzącej, strasząc tym chyba przyjaciółki i sprawiając tym sobie niemały ból. - Gdzie on jest ?!? - nagle jakbym ożyła, została obdarowana niewytłumaczalną energią i zapomniała o całym bólu.
- Dulce na razie musisz odpocząć... - powiedziała łagodnie May.
- Powiedzcie mi co z nim ! - nadal mówiłam podniesionym głosem.
- Dulce... on... on.. - jąkała się Any.
- Mówcie!
- On jest w areszcie... - wydusiła w końcu blondynka, a ja myślałam, że zemdleję.
- Co się stało ?
- Same do końca nie jesteśmy pewne. Niall poszedł się wszystkiego dowiedzieć. Wiemy tylko, że jest oskarżony o zamordowanie Diego. - starała się to przekazać jak najspokojniej. 
- Diego nie żyje ? - czego dowiem się jeszcze dzisiaj ?
- Nic nie pamiętasz ? - zapytały równocześnie.
- Pamiętam, że zamknęłam oczy, usłyszałam strzał i upadłam. - powiedziałam grzebiąc w pamięci.
- Neymar postrzelił Diego gdzieś w bok, ten wykrwawił się bardzo, karetka nie przyjechała na czas. Próbowali go uratować, ale po kilku godzinach w szpitalu zmarł. Neymar'a zgarnęli od razu z tej fabryki. - nie, nie, nie to się nie dzieje, to się nie dzieje... Nie zgadzam się... To nie może być prawda, nie może...
- Ale onn... jest niewinny...uratował mnie... - łączyłam ze sobą słowa z wielkim trudem ścierając łzy z policzków. Ledwo dochodziła do mnie informacja, że nadal żyję, a co dopiero cała reszta.
- My o tym wiemy słońce, ale musimy czekać na Niall'a. On wszystko nam powie. Spróbuj zasnąć musisz odpocząć.
- Zasnąć ? Teraz ? Chyba oszalałyście ? - miałam wielki mętlik w głowie, jakby wszystkie myśli naraz pojawiały się i mieszały ze sobą tworząc ogromny chaos.
- Obudzimy cię, kiedy przyjdzie Niall. - ucałowała mnie czule w czoło, a ja wróciłam do pozycji leżącej. Leżałam wpatrzona w sufit z twarzą, z której nie można było nic odczytać, zastanawiając się jak to możliwe. W mojej głowie kłębił się jeden wielki bałagan. Bałagan, który nie miał sensu. Wygląda na to, że zasnęłam. Obudziłam się dopiero następnego dnia rano. W sali nie było nikogo oprócz mnie. Fizycznie czułam się o niebo lepiej niż wczoraj, ale psychicznie byłam doszczętnie zmasakrowana. Co się dzieje ? Ja nadal żyję, Neymar jest w areszcie, Diego umarł. Nagle w drzwiach pojawił się blondyn i niepewnie wszedł do środka. Natychmiast zerwałam się do pozycji siedzącej.
- Hej. - próbował się uśmiechnąć.
- Mów wszystko co wiesz. Co z nim ? - spytałam zdenerwowana. On usiadł ociężale na krzesełku obok łóżka, popatrzył wzrokiem nie zwiastującym nic dobrego, wziął głęboki oddech i zaczął:
- Neymar jest aresztowany, ale z tego co wiem, to już wiesz. - pokiwałam twierdząco głową. - No więc, został oskarżony o zabójstwo. Przy okazji znaleźli kilka mniejszych wykroczeń. Sprawa zaczyna się jutro. Jesteś świadkiem i musisz złożyć zeznania, kiedy tylko będziesz na siłach. Nie chcę cię martwić, ale nie wygląda to dobrze. - kiedy skończył, spuścił wzrok gapiąc się w podłogę.
- Ale jak to ? Przecież on ocalił mi życie... - łzy zaczęły wydostawać się z moich oczu. Niall usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił.
- Wiem mała, dlatego jesteś jedyną osobą, która może mu pomóc. A jak ty się czujesz ?
- Jak się czuję ? Niall ? Stałam na pograniczu życia i śmierci, przed tym byłam torturowana, a moja miłość zabiła swojego największego wroga. Powiedz mi jak ja mam się czuć ? - teraz łzy histerycznie leciały niepohamowanymi strumieniami po moich polikach.
- Masz rację, przepraszam...

.........................................................................................................................
Dwadzieścia dwa !! Napiszcie co myślicie. 
Ja biegnę piec muffiny. Trzymajcie kciuki.
Udanego Sylwestra !!
Do następnego xx

środa, 23 grudnia 2015

Veintiuno

Poczułam jak ktoś chlusnął wodą prosto w moją twarz. Ocknęłam się. Poczułam pod sobą zimny beton i niesamowity ból przeszywający całą moją głowę.
- Wstawaj !! - ktoś kopnął mnie w brzuch z całej siły. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam osobę, której najbardziej na świecie nie chciałam widzieć. Diego. Ociężale podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam się dookoła. Byliśmy w jakimś opuszczonym budynku. Otaczały nas tylko brudne ściany pełne zacieków, a na suficie ostatkiem sił świeciła stara żarówka. Nagle zorientowałam się, że mam zsunięte majtki. Zakryłam dłonią usta i natychmiast nałożyłam je na swoje miejsce. On cały czas stał nade mną i uśmiechał się w zwycięski sposób.
- Co mi zrobiłeś ? - zapytałam przerażona słabym głosem, a do moich oczu zaczęły cisnąć się łzy.
- A jak myślisz ? - na jego twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, a jego  szorstka dłoń spoczęła na moim policzku. Odtrąciłam ją, za co dostałam siarczysty policzek. Złapałam się za niego próbując jakoś załagodzić piekący ból. On odszedł i zaczął krążyć wściekły po pomieszczeniu. Teraz łzy w niepohamowany sposób spływały po moich policzkach. Nie ma słów, które byłyby w stanie opisać co czułam. Przerażenie to za słabe słowo. Nie miałam pojęcia, co się dzieje, o co chodzi, co ja tu robię, czego on ode mnie chce. Wydawało mi się, że to tylko koszmar, że zaraz się obudzę i wszystko będzie dobrze. Niestety ten koszmar był rzeczywistością. Nie wiem, co było wtedy silniejsze ból zewnętrzny, czy ten wewnątrz mnie. Łącząc się tworzyły zabójczą mieszankę, której nie byłam w stanie znieść. 
- Dlaczego to robisz ? - zapytałam przez łzy trzęsąc się ze strachu.
- To proste. Chcę zniszczyć twojego kochasia. - zatrzymał się i powiedział to tak jakby to było oczywiste i zupełnie normalne. -  Zabrał mi wszystko... ojca, sławę, wygrane... Teraz moja kolej. Odwdzięczę się mu. Zrujnuję mu życie. Zabicie go byłoby za proste. Chcę, żeby jego życie było jednym wielkim cierpieniem więc... zabiorę to co kocha najbardziej... - uśmiechnął się dając mi do zrozumienia, że chodzi o mnie, a po moim obolałym ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Chcesz mnie zabić ? - powoli docierały do mnie jego słowa.
- Uściślając chcę cię zabić na jego oczach. Wtedy zaboli go najbardziej. - wyglądał jakby wyobrażał sobie ten "piękny" obrazek.
- Jesteś psychopatą. - wyrwało się z moich ust, ale po chwili żałowałam, że nie zachowałam tego dla siebie, bo kolejny raz kopnął mnie prosto w brzuch sprawiając niemiłosierny ból. Potem wyszedł zastawiając czymś drzwi. Byłam w pułapce, czekała mnie śmierć i nic nie mogłam zrobić. Na początku ostatkiem sił doczołgałam się do drzwi i zaczęłam się z nimi "siłować", ale ani drgnęły. Rozejrzałam się dookoła. W pomieszczeniu nie było zupełnie nic. Jedynie malutkie okienko zaraz przy suficie, przez które i tak nie miałabym szans się przecisnąć. Zrezygnowana zjechałam po ścianie, usiadłam w kącie podkulając nogi i opierając brodę o kolana. Z moich oczu znowu zaczęły lać się strumieniami łzy. To już koniec ? Tak po prostu ? W mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy z całego mojego życia. Było udane, miałam kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaciół, cudownego chłopaka, wymarzoną pracę. Tylko dlaczego tak wcześnie muszę je zakończyć ? Jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałabym zrobić... Siedziałam tak dobre kilka godzin analizując dokładnie moje życie. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Natychmiast wyprostowałam się i pomyślałam, że to już koniec. Do środka wszedł Diego i uśmiechnął się cwaniacko.
- To co kończymy to ? Im szybciej tym lepiej. - nie usłyszał żadnej odpowiedzi z mojej strony, popatrzyłam na niego tylko błagalnym wzrokiem. - Brakuje tylko jednego - twojego chłoptasia. Chyba po niego zadzwonimy, co ? Na pewno chętnie do nas dołączy. - wyciągnął telefon i wybrał numer, po czym przyłożył urządzenie do ucha. - Mam coś czego prawdopodobnie szukasz. Jeśli chcesz to odzyskać przyjedź do fabryki. Sam.
- Nie rób tego !! - krzyknęłam ostatkiem sił. Diego podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz tak, że wylądowałam na podłodze. 
- Nie pozwoliłem ci się odzywać !! Pośpiesz się, nudzimy się trochę. - ostatnie zdanie wypowiedział do Neymar'a. Kwadrans potem usłyszałam silnik samochodu. Przyjechał. Diego też to usłyszał.
- Idziemy. Czas zacząć przedstawienie. - złapał mnie za rękę i podniósł do pozycji stojącej. Miałam nogi jak z waty, nie wiem czy ze strachu czy z wycieńczenia. Ledwo utrzymywałam się na nich. Zaczęliśmy iść w nieznanym mi kierunku. Diego w międzyczasie wyjął pistolet z kieszeni. Stanęliśmy na środku wielkiej hali. Diego trzymał mnie blisko siebie za jedną rękę mocno ją ściskając. W drugiej trzymał broń, którą przyłożył do mojej skroni. Po chwili usłyszeliśmy kroki i w progu pojawił się Neymar. Niewyraźnie widziałam go przez załzawione oczy, na które spadały kosmyki moich krwistoczerwonych włosów.
- Dulce... - wydobyło się z jego ust, kiedy mnie zobaczył.
- Jesteś! Czekaliśmy na ciebie. No to chyba możemy zaczynać.
- Zostaw ją !! - wyjął broń i skierował ją w naszą stronę.
- Oj... lepiej to odłóż. Jeszcze zrobisz sobie krzywdę. - zaśmiał się Diego, nadal trzymając broń przy mojej skroni.
- Zabij mnie. Ona nic nie zrobiła. To sprawa między nami. - zaczęłam kiwać głową w geście niezgody, bo nie byłam w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
- Wiesz nawet o tym myślałem, ale to byłoby za proste. Kiedy zginie nasza przesłodka Dulce - przejechał czubkiem pistoletu po mojej twarzy, a  ja myślałam, że umrę ze strachu. To mogło wydarzyć się w każdej chwili. Mógł po prostu puścić za spust i pozbawić mnie życia w każdej sekundzie, ot tak. - będzie o wiele bardziej dramatycznie nie sądzisz ? Co zrobisz bez swojej ukochanej ? - zaśmiał się szyderczo.
- Jesteś psychopatą. Puść ją !! - powiedział ostro nadal celując w naszą stronę.
- Dobra, koniec pogawędki. Odłóż broń. - powiedział Diego wkurzonym głosem, ale Neymar nie poruszył się ani trochę. - Powiedziałem odłóż broń !!  Chcesz, żebym załatwił wszystkich, których znasz ?!? No już !! To koniec !! -  Zaczęłam kiwać głową, aby wykonywał jego polecenia. Neymar zaczął powoli schylać się ku podłodze. Ostatni raz spojrzałam na niego, po czym zamknęłam oczy. Wiedziałam, że to koniec. Usłyszałam strzał, ale już nic  nie poczułam. Upadłam na ziemię. Czyli to już ? Umarłam ? 



.........................................................................................................
Dwadzieścia jeden moi drodzy !! I jak ??
Jutro wigilia, więc chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. 
Wesołych Świąt kochani !!!
Do następnego xx