środa, 19 sierpnia 2015

Dos

Kto śmie naruszać mój spokój dobijając się do mojego domu. Mam wolne i mam prawo spać, a nie być napastowana z samego rana. Niestety ten "ktosiek" za drzwiami nie dawał za wygraną. Nie do końca przytomna wygramoliłam się z łóżka i otworzyłam drzwi, w których stał nie jeden "ktosiek", ale aż dwa" ktosie". Otworzyłam swoje oczy szerzej i w końcu dotarło do mnie kto mnie "odwiedził". W progu stały moje dwie przyjaciółki, a to oznacza, że ZASPAŁAM. Zostawiając je w lekkim szoku z krzykiem pobiegłam do swojej sypialni słysząc za sobą, że mam 10 min. Z prędkością światła ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania...A to ciekawe ubrania potrafiłam sobie przygotować, ale nastawić budzika już nie. Tak bardzo logiczne...Wyszorowałam ząbki i rozczesałam włosy. Zabrałam walizki i lekko zdyszana weszłam do samochodu przyjaciółki. Chyba pobiłam nowy rekord w porannym doprowadzaniu się do porządku.
-Co się stało pączusiu ? - zapytała May z udawaną troską w głosie.Oczywiście, że wie co się wydarzyło. Ktoś tu po prostu chce mnie jeszcze bardziej zdenerwować.
- Daj jej spokój, spójrz tylko na nią, nie dobijaj jej. - stanęła w mojej obronie Any.
Wzdychnęłam  tylko głośno w odpowiedzi. Podczas trasy na lotnisko, starałam się pomalować. Przyznam było to nie lada wyzwanie, ale cel został osiągnięty. Na miejscu przeszłyśmy przez wszystkie procedury. W końcu siedząc w samolocie mogłam wrócić do czynności,  która została mi tak brutalnie przerwana, a mianowicie do spania. Może w czasie kiedy śpię opowiem trochę o tych dwóch wariatkach, między którymi siedzę. Tak więc, Any = zakupoholiczka. Umówmy się lubię robić zakupy, ale z nią nikt nie wygra. Ciągle jej powtarzamy, że powinna zamieszkać w centrum handlowym. Pomijając tę jej zwierzęcą naturę ujawniającą kiedy tylko przekroczy próg centrum handlowego jest najmilszą i najbardziej sympatyczną osobą na świecie. Dodajmy do tego, że jest troszeczkę szalona w jak najlepszym tego słowa znaczeniu, z resztą jak my wszystkie. Znamy się odkąd skończyłyśmy 5 lat. Zaczęło się w piaskownicy, kiedy pobiłyśmy się o foremkę. Było na prawdę ostro, w ruch poszły nawet łopatki i grabki. Na szczęście skończyło się tylko piaskiem w oczach. Od tej "bójki" nie odstępujemy się na krok. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że nikt nie zna się nawzajem tak dobrze jak my dwie. Maite z kolei to zapalona kucharka. Mogłaby gotować w każdym miejscu i o każdej porze. Kiedyś zerwała się w środku nocy, bo jak twierdziła przyśnił się jej genialny przepis i musi go jak najszybciej wypróbować. Jest przeuroczą i mega sympatyczną osobą. Zawsze jest kiedy jej potrzeba. W skrócie człowiek - złote serce. Poznałyśmy się w wieku 12 lat na kursie gotowania, na który wysłały mnie i Any nasze wspaniałomyślne mamy twierdząc, że powinnyśmy nauczyć się tego jak najwcześniej. Pozwólcie, że nie będę oceniać tego pomysłu. Byłyśmy kiepskie, co ja mówię byłyśmy fatalne, a May radziła sobie wyśmienicie.Na początku byłyśmy z Any zazdrosne, bo ona była tam prymuską, a my mocno odstawałyśmy od reszty.Myślałyśmy nawet o tym, aby jakoś uprzykrzyć jej życie.Los chciał, że na jednych z zajęć zostałyśmy przydzielone do jednej grupy i tak się zaczęło. Do dziś dzień nie potrafię przyrządzić czegoś wartego uwagi, Any zresztą też. Może i nie nauczyłyśmy się gotować, ale zyskałyśmy swoją osobistą kucharkę i najlepszą przyjaciółkę. Jesteśmy ze sobą bardzo zżyte zupełnie jak siostry. Nie mogłam otoczyć się lepszymi ludźmi i jestem im ogromnie wdzięczna, że ze mną wytrzymują. Nagle obudził mnie głos stewardessy proszący o zapięcie pasów. Przeciągnęłam się leniwie i wykonałam polecenie. Samolot wylądował. Dopiero kiedy z niego wyszłam zdałam sobie sprawę co się dzieję. Jestem w Brazylii, a to będą najlepsze dwa miesiące w moim życiu.


.....................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................
Mamy dwójeczkę.Nie do końca jestem do niej przekonana, ale co mi tam.
Co Wy o niej myślicie ??

2 komentarze: