- Przepraszam - wyszeptał w moje włosy. Pozwolił mi się
wypłakać. Nigdy chyba aż tyle nie płakałam. Zamoczyłam mu całą koszulkę.
Zaczynałam się powoli uspokajać, a on nadal trzymał mnie w swoim szczelnym uścisku.
- Co to wszystko znaczy ? - zapytałam, kiedy stwierdziłam,
że jestem zdolna wydobyć z siebie coś oprócz płaczu.
- Przepraszam - powiedział już drugi raz tej nocy. - Nie
mówiłem ci, żeby cię chronić.
- Chronić ? Przed czym ? - zapytałam słabo.
- Sama widziałaś. To nie jest twój świat. To jest zły świat
z jeszcze gorszymi ludźmi.
- Ty nie jesteś zły. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy
i dotykając jego policzka. - Dlaczego się w to bawisz ?
- To nie jest takie proste.
- Spróbuj wytłumaczyć. Nie jestem aż taka głupia.
- Im mniej wiesz tym lepiej. - widać było, że nie ma zamiaru nic więcej powiedzieć."Przestań być taki tajemniczy i wytłumacz mi to !!!" głosik w mojej głowie się odezwał.
- Neymar - zaakcentowałam każdą literę jego imienia, na co
on głośno westchnął. Ja też jestem uparta.
- Pamiętasz tego kolesia, który do nas podszedł ? - na samą
myśl o nim wszystkie jego mięśnie się napięły.
- Mhm - przytaknęłam - cały się spinasz na wzmiankę o nim.
- Nasi ojcowie byli kiedyś najlepszymi przyjaciółmi i mieli
wspólny interes. Sprzedawali nielegalnie auta na równie nielegalne wyścigi.
Grali też w jednej drużynie w podziemną piłkę, którą miała okazję dziś zobaczyć. Pewnego dnia ojciec Diego oskarżył
mojego o oszustwo, oczywiście bezpodstawnie. Nie pamiętam dokładnie o co chodziło, chyba obwiniał go o
to, że nie dzieli równo pieniędzy. Strasznie się pokłócili i stali się swoimi największymi wrogami. Od tego czasu cały czas ze sobą rywalizowali. Mojemu tacie powodziło
się lepiej, a ojciec Diego nie mógł tego znieść. Tata był od niego lepszy
zarówno na boisku jak i za kółkiem. Do tego miał kochającą rodzinę. Pewnego
dnia ojciec Diego zaprosił go pod jakimś pretekstem do opuszczonej fabryki i...
- tu na chwilę przerwał - tam go zastrzelił. - po tych słowach po jego policzki spłynęła pojedyncza łza. Natychmiast ją starałam i przytuliłam go mocno. - nie
mógł sobie wybaczyć, że zabił człowieka i popełnił samobójstwo zaraz po tym.
Miałem wtedy 15 lat i strata ojca była najgorszym co mogło mnie spotkać.
Długo przyszło mi zebranie się do kupy. Przypomniałem sobie jego słowa
" Chcę żeby mój syn był najlepszym piłkarzem na świecie". Wiedziałem co muszę zrobić. Stworzyłem
własną drużynę i myślałem tylko o tym, aby być najlepszy, dla taty. Wmieszałem
się w jego świat. Moja matka zakazała mi tego, powiedziała, że nie pozwoli mi
skończyć jak tata, ale ja obiecałem sobie spełnić jego życzenie. Przestała się
do mnie odzywać... Nie widziałem jej od tamtej rozmowy. Diego natomiast robi
wszystko, aby zniszczyć mi życie. Jest dokładnie taki sam jak jego ojciec... -
skończył, po czym nastała długa cisza. Chyba oboje jej potrzebowaliśmy. Musiałam
poukładać sobie to wszystko w głowie. Do tej pory takie historie widziałam w telewizji,
ale nigdy nie miałam z nimi styczności w prawdziwym życiu. Starałam się sobie wyobrazić jak niesamowity ból musiał czuć Neymar po starcie ojca. Nie wiem czy byłabym w stanie podnieść się po czymś takim w tak młodym wieku. Czułam się winna, że zmusiłam go, aby mi o tym opowiedział. Z drugiej jednak strony byłam wdzięczna, że otworzył się tak przede mną.
- Przepraszam - powiedziałam po dłuższej chwili.
- Za co ? - zapytał zdezorientowany.
- Za to, że kazałam ci o tym opowiadać. Widzę, że to dla
ciebie trudne.
- Nie musisz mnie za nic przepraszać.
- Tęsknisz za nim. - bardziej stwierdziłam niż spytałam.
- Najbardziej na świecie, za mamą też. - uśmiechnął się słabo na myśl o nich.
- To dlatego tak zareagowałeś wtedy na plaży, gdy o nim
wspomniałam. - przypomniałam sobie tamto wydarzenie.
- Teraz kiedy Diego wie o tobie... Boję się, że ci coś
zrobi. - pogładził mój policzek. - Dlatego powinnaś wyjechać jak najszybciej i
zapomnieć o mnie i o tym wszystkim.
- Chyba nie mówisz poważnie ? - nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Nie mogłam tak po prostu wyjechać. - Nic mi się nie stanie, bo mam
ciebie. - uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. - Kocham cię i jakiś
zakompleksiony pajac mi tego nie zepsuję.
- Też cię kocham. Jesteś pewna ? - przytaknęłam, po czym złączyliśmy
nasze usta w słodkim pocałunku. - Pójdę wziąć prysznic.
Leżeliśmy w łóżku, Ney bawił się kosmykiem moich włosów, a
mnie nie dawała spokoju jedna myśl.
- Nie myślałeś, żeby grać w normalnym klubie ? - w końcu
zebrałam się na odwagę.
- Wiesz, wiedziałem, że będzie mi łatwiej tam, gdzie grał
tata. Wszyscy mnie tam znali, więc łatwo się wkręciłem.
- Lubisz to, prawda ?
- Uwielbiam piłkę. To moja miłość.
- Czyżbym miała konkurentkę ? - zapytałam przekornie.
- Z tobą nikt nie wygra słońce. - pocałował mnie delikatnie
w czoło.
- Nie myślałeś, żeby to skończyć ? - bałam się tego pytania.
- To nie jest takie proste. Nie da się postanowić, że się z
tym kończy i sobie odejść. Przeszłość będzie się za tobą ciągnęła na każdym
kroku.
- Ale chciałbyś się z tego wyrwać ?
- Spróbuj zasnąć to był ciężki dzień...
***
- Zawieziesz mnie na cmentarz ? - zapytałam przy śniadaniu.
- Cmentarz ? - odpowiedział pytaniem zdziwiony unosząc przy tym jedną brew.
- Do twojego taty.
- Po co ? - zapytał beznamiętnie.
- Czuję, że powinnam. Zrobisz to dla mnie ?
- Jak chcesz słońce. - powiedział nawet na mnie nie patrząc.
Zebraliśmy się i pojechaliśmy na cmentarz. Jechaliśmy w
milczeniu, żadne z nas nie wypowiedziało choćby jednego słowa. Neymar zatrzymał
się na parkingu i wyłączył silnik.
- Jeśli to dla ciebie za trudne nie musimy tam iść, ale
pamiętaj, że jestem przy tobie. - złapałam go za rękę i uśmiechnęła się
pokrzepiająco. Nie chciałam nic na nim wymuszać.
- Chodźmy. - powiedział i wyszliśmy z auta.
Przed bramą starsza pani sprzedawała kwiaty. Zobaczyłam wielki bukiet białych róż i wiedziałam, że muszę go kupić. Staruszka przewiązała
kwiaty piękną, czerwoną kokardą i podała mi bukiet. Domyślam się, że Neymar nie
był tu od lat. Mimo to jestem pewna, że trafiłby z zamkniętymi oczami na grób
swojego taty. Stanęliśmy przed nagrobkiem, pomodliłam się i delikatnie ułożyłam
kwiaty. Mimowolnie z moich oczu zaczęły leniwie wydostawać się łzy. Neymar to
zauważył i przytulił mnie od tyłu.
- Jesteś do niego taki podobny. - powiedziałam cichutko
wpatrując się w fotografię.
- Mama zawsze mi to mówiła. - zrobił się jeszcze bardziej
przygnębiony niż przedtem. - Idziemy ?
- Idź, zaraz cię dogonię. - uśmiechnęłam się słabo. Neymar
przytaknął i zaczął się oddalać. - Dzień dobry. - zaczęłam prawie szeptem, kiedy Ney
był wystarczająco daleko - jestem Dulce i bardzo żałuję, że nie mogłam pana
poznać. Wyobrażam sobie jak wspaniałą osobą musiał pan być. Jestem dziewczyną Neymara. On nie był tu już dawno, ale proszę go
zrozumieć to dla niego trudne. Dużo smutku i bólu sprawiło mu pańskie odejście. Był
pan dla niego wszystkim. Pan na pewno nie lubi widzieć go w takim stanie. Ja też nie. Postaram się sprawić, aby częściej się uśmiechał, aby był radośniejszy. Nie
robię tego, ale obiecuję to panu... - starłam pojedynczą łzę i zaczęłam iść w
stronę samochodu.
Nie wierze w
zapomnienie. Zapominanie jest zabijaniem twoich wspomnień, jest wymazaniem
twojej historii, poprzedzającymi twoje aktualne ja. Dlatego wiele pracy
kosztuje mnie zrozumienie, dlaczego ludzie odchodzą i dlaczego rzeczy się kończą lub
zmieniają. Prawdą jest, że wierze mocno, że zawsze coś zostaje i zawsze coś
zabierają. Dla niektórych jest łatwiej oderwać się od rzeczy lub ludzi, innych
kosztuje to więcej pracy. Ale mogę cię zapewnić, że nikt cię nie zapomniał, że
będziesz w pamięci wielu ludzi. Chociaż życie pójdzie dalej, chociaż świat będzie
się kręcić i nie zatrzyma się, ślady, które zostawili w tobie ludzie nigdy nie
odejdą, ponieważ nauczyły cię czegoś. I ślady, które ty zostawiłeś w ludziach,
starają się być pozytywne, ponieważ, chociaż są w ich wnętrzu, mają dobrą
historie…*
- Kochanie co ty robisz tu o tej porze ? - podniosłam głowę
i zobaczyłam Any w różowym szlafroku.
- Mogłabym spytać o to samo ?
- Poszłam napić się wody, a ty co robisz o 3 w nocy na
naszym balkonie ?
- Już jest 3 ? - najwyraźniej straciłam poczucie czasu.
- Powiesz co się dzieje ? - usiadła koło mnie.
- Nic, musiałam pomyśleć ... - powiedziałam wskazując wzrokiem mój
notatnik.
- Ach tak... ale o tej porze ? - zapytała zatroskanym głosem - Myślisz, że dobrze robisz nadal w tym tkwiąc ? - dodała po chwili.
- Nie wiem... ale nie potrafię inaczej. Ja się chyba zakochałam. - ostatnie zdanie
powiedziałam tak, że ledwo można było je usłyszeć. Na twarzy Any zagościł
uśmiech.
- Moja mała Dulce. - przytuliła mnie mocno wzdychając przy tym. - Oby moje
przeczucia się nie sprawdziły.
- Jakie przeczucia ? - odchyliłam głowę, aby móc na nią
spojrzeć.
- Nie ważne, idziemy spać. - wyglądała na lekko zdenerwowaną.
- Powiedz.
- Skarbie to nic takiego.
- Skoro tak to tym bardziej musisz mi powiedzieć. -
nalegałam.