środa, 25 listopada 2015

Dieciséis

- Przepraszam - wyszeptał w moje włosy. Pozwolił mi się wypłakać. Nigdy chyba aż tyle nie płakałam. Zamoczyłam mu całą koszulkę. Zaczynałam się powoli uspokajać, a on nadal trzymał mnie w swoim szczelnym uścisku.
- Co to wszystko znaczy ? - zapytałam, kiedy stwierdziłam, że jestem zdolna wydobyć z siebie coś oprócz płaczu.
- Przepraszam - powiedział już drugi raz tej nocy. - Nie mówiłem ci, żeby cię chronić.
- Chronić ? Przed czym ? - zapytałam słabo.
- Sama widziałaś. To nie jest twój świat. To jest zły świat z jeszcze gorszymi ludźmi.
- Ty nie jesteś zły. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy i dotykając jego policzka. - Dlaczego się w to bawisz ?
- To nie jest takie proste.
- Spróbuj wytłumaczyć. Nie jestem aż taka głupia.
- Im mniej wiesz tym lepiej. -  widać było, że nie ma zamiaru nic więcej powiedzieć."Przestań być taki tajemniczy i wytłumacz mi to !!!" głosik w mojej głowie się odezwał.
- Neymar - zaakcentowałam każdą literę jego imienia, na co on głośno westchnął. Ja też jestem uparta.
- Pamiętasz tego kolesia, który do nas podszedł ? - na samą myśl o nim wszystkie jego mięśnie się napięły.
- Mhm - przytaknęłam - cały się spinasz na wzmiankę o nim.
- Nasi ojcowie byli kiedyś najlepszymi przyjaciółmi i mieli wspólny interes. Sprzedawali nielegalnie auta na równie nielegalne wyścigi. Grali też w jednej drużynie w podziemną piłkę, którą miała okazję dziś zobaczyć. Pewnego dnia ojciec Diego oskarżył mojego o oszustwo, oczywiście bezpodstawnie. Nie pamiętam dokładnie o co chodziło, chyba obwiniał go o to, że nie dzieli równo pieniędzy. Strasznie się pokłócili i stali się swoimi największymi wrogami. Od tego czasu cały czas ze sobą rywalizowali. Mojemu tacie powodziło się lepiej, a ojciec Diego nie mógł tego znieść. Tata był od niego lepszy zarówno na boisku jak i za kółkiem. Do tego miał kochającą rodzinę. Pewnego dnia ojciec Diego zaprosił go pod jakimś pretekstem do opuszczonej fabryki i... - tu na chwilę przerwał - tam go zastrzelił. - po tych słowach po jego policzki spłynęła pojedyncza łza. Natychmiast ją starałam i przytuliłam go mocno. - nie mógł sobie wybaczyć, że zabił człowieka i popełnił samobójstwo zaraz po tym. Miałem wtedy 15 lat i strata ojca była najgorszym co mogło mnie spotkać. Długo przyszło mi zebranie się do kupy. Przypomniałem sobie jego słowa " Chcę żeby mój syn był najlepszym piłkarzem na świecie". Wiedziałem co muszę zrobić. Stworzyłem własną drużynę i myślałem tylko o tym, aby być najlepszy, dla taty. Wmieszałem się w jego świat. Moja matka zakazała mi tego, powiedziała, że nie pozwoli mi skończyć jak tata, ale ja obiecałem sobie spełnić jego życzenie. Przestała się do mnie odzywać... Nie widziałem jej od tamtej rozmowy. Diego natomiast robi wszystko, aby zniszczyć mi życie. Jest dokładnie taki sam jak jego ojciec... - skończył, po czym nastała długa cisza. Chyba oboje jej potrzebowaliśmy. Musiałam poukładać sobie to wszystko w głowie. Do tej pory takie historie widziałam w telewizji, ale nigdy nie miałam z nimi styczności w prawdziwym życiu. Starałam się sobie wyobrazić jak niesamowity ból musiał czuć Neymar po starcie ojca. Nie wiem czy byłabym w stanie podnieść się po czymś takim w tak młodym wieku. Czułam się winna, że zmusiłam go, aby mi o tym opowiedział. Z drugiej jednak strony byłam wdzięczna, że otworzył się tak przede mną. 
- Przepraszam - powiedziałam po dłuższej chwili.
- Za co ? - zapytał zdezorientowany.
- Za to, że kazałam ci o tym opowiadać. Widzę, że to dla ciebie trudne.
- Nie musisz mnie za nic przepraszać.
- Tęsknisz za nim. - bardziej stwierdziłam niż spytałam.
- Najbardziej na świecie, za mamą też. - uśmiechnął się słabo na myśl o nich.
- To dlatego tak zareagowałeś wtedy na plaży, gdy o nim wspomniałam. - przypomniałam sobie tamto wydarzenie.
- Teraz kiedy Diego wie o tobie... Boję się, że ci coś zrobi. - pogładził mój policzek. - Dlatego powinnaś wyjechać jak najszybciej i zapomnieć o mnie i o tym wszystkim.
- Chyba nie mówisz poważnie ? - nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Nie mogłam tak po prostu wyjechać. - Nic mi się nie stanie, bo mam ciebie. - uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. - Kocham cię i jakiś zakompleksiony pajac mi tego nie zepsuję.
- Też cię kocham.  Jesteś pewna ? - przytaknęłam, po czym złączyliśmy nasze usta w słodkim pocałunku. - Pójdę wziąć prysznic.
Leżeliśmy w łóżku, Ney bawił się kosmykiem moich włosów, a mnie nie dawała spokoju jedna myśl.
- Nie myślałeś, żeby grać w normalnym klubie ? - w końcu zebrałam się na odwagę.
- Wiesz, wiedziałem, że będzie mi łatwiej tam, gdzie grał tata. Wszyscy mnie tam znali, więc łatwo się wkręciłem.
- Lubisz to, prawda ?
- Uwielbiam piłkę. To moja miłość.
- Czyżbym miała konkurentkę ? - zapytałam przekornie.
- Z tobą nikt nie wygra słońce. - pocałował mnie delikatnie w czoło.
- Nie myślałeś, żeby to skończyć ? - bałam się tego pytania.
- To nie jest takie proste. Nie da się postanowić, że się z tym kończy i sobie odejść. Przeszłość będzie się za tobą ciągnęła na każdym kroku.
- Ale chciałbyś się z tego wyrwać ?
- Spróbuj zasnąć to był ciężki dzień...
***
- Zawieziesz mnie na cmentarz ? - zapytałam przy śniadaniu. 
- Cmentarz ? - odpowiedział pytaniem zdziwiony unosząc przy tym jedną brew.
- Do twojego taty.
- Po co ? - zapytał beznamiętnie.
- Czuję, że powinnam. Zrobisz to dla mnie ?
- Jak chcesz słońce. - powiedział nawet na mnie nie patrząc.
Zebraliśmy się i pojechaliśmy na cmentarz. Jechaliśmy w milczeniu, żadne z nas nie wypowiedziało choćby jednego słowa. Neymar zatrzymał się na parkingu i wyłączył silnik.
- Jeśli to dla ciebie za trudne nie musimy tam iść, ale pamiętaj, że jestem przy tobie. - złapałam go za rękę i uśmiechnęła się pokrzepiająco. Nie chciałam nic na nim wymuszać.
- Chodźmy. - powiedział i wyszliśmy z auta.
Przed bramą starsza pani sprzedawała kwiaty. Zobaczyłam wielki bukiet białych róż i wiedziałam, że muszę go kupić. Staruszka przewiązała kwiaty piękną, czerwoną kokardą i podała mi bukiet. Domyślam się, że Neymar nie był tu od lat. Mimo to jestem pewna, że trafiłby z zamkniętymi oczami na grób swojego taty. Stanęliśmy przed nagrobkiem, pomodliłam się i delikatnie ułożyłam kwiaty. Mimowolnie z moich oczu zaczęły leniwie wydostawać się łzy. Neymar to zauważył i przytulił mnie od tyłu.
- Jesteś do niego taki podobny. - powiedziałam cichutko wpatrując się w fotografię.
- Mama zawsze mi to mówiła. - zrobił się jeszcze bardziej przygnębiony niż przedtem. - Idziemy ?
- Idź, zaraz cię dogonię. - uśmiechnęłam się słabo. Neymar przytaknął i zaczął się oddalać. - Dzień dobry. - zaczęłam prawie szeptem, kiedy Ney był wystarczająco daleko - jestem Dulce i bardzo żałuję, że nie mogłam pana poznać. Wyobrażam sobie jak wspaniałą osobą musiał pan być. Jestem dziewczyną Neymara. On nie był tu już dawno, ale proszę go zrozumieć to dla niego trudne. Dużo smutku i bólu sprawiło mu pańskie odejście. Był pan dla niego wszystkim. Pan na pewno nie lubi widzieć go w takim stanie. Ja też nie. Postaram się sprawić, aby częściej się uśmiechał, aby był radośniejszy. Nie robię tego, ale obiecuję to panu... - starłam pojedynczą łzę i zaczęłam iść w stronę samochodu.     
Nie wierze w zapomnienie. Zapominanie jest zabijaniem twoich wspomnień, jest wymazaniem twojej historii, poprzedzającymi twoje aktualne ja. Dlatego wiele pracy kosztuje mnie zrozumienie, dlaczego ludzie odchodzą i dlaczego rzeczy się kończą lub zmieniają. Prawdą jest, że wierze mocno, że zawsze coś zostaje i zawsze coś zabierają. Dla niektórych jest łatwiej oderwać się od rzeczy lub ludzi, innych kosztuje to więcej pracy. Ale mogę cię zapewnić, że nikt cię nie zapomniał, że będziesz w pamięci wielu ludzi. Chociaż życie pójdzie dalej, chociaż świat będzie się kręcić i nie zatrzyma się, ślady, które zostawili w tobie ludzie nigdy nie odejdą, ponieważ nauczyły cię czegoś. I ślady, które ty zostawiłeś w ludziach, starają się być pozytywne, ponieważ, chociaż są w ich wnętrzu, mają dobrą historie…*
- Kochanie co ty robisz tu o tej porze ? - podniosłam głowę i zobaczyłam Any w różowym szlafroku.
- Mogłabym spytać o to samo ?
- Poszłam napić się wody, a ty co robisz o 3 w nocy na naszym balkonie ?
- Już jest 3 ? - najwyraźniej straciłam poczucie czasu.
- Powiesz co się dzieje ? - usiadła koło mnie.
- Nic, musiałam pomyśleć ... - powiedziałam wskazując wzrokiem mój notatnik.
- Ach tak... ale o tej porze ? - zapytała zatroskanym głosem - Myślisz, że dobrze robisz nadal w tym tkwiąc ? - dodała po chwili.
- Nie wiem... ale nie potrafię inaczej.  Ja się chyba zakochałam. - ostatnie zdanie powiedziałam tak, że ledwo można było je usłyszeć. Na twarzy Any zagościł uśmiech.
- Moja mała Dulce. - przytuliła mnie mocno wzdychając przy tym. - Oby moje przeczucia się nie sprawdziły.
- Jakie przeczucia ? - odchyliłam głowę, aby móc na nią spojrzeć.
- Nie ważne, idziemy spać. - wyglądała na lekko zdenerwowaną.
- Powiedz.
- Skarbie to nic takiego.
- Skoro tak to tym bardziej musisz mi powiedzieć. - nalegałam.
- Ohhh.... Po prostu mam przeczucie, że to źle się skończy...


......................................................................................................
*Dulce Amargo
Szesntska !! Mam nadzieję, że choć trochę was zaskoczyłam.
Dajce znać w komentarzach.
Do następnego xx

środa, 18 listopada 2015

Quince

Czy chcę to sprawdzić ? Odpowiedź brzmi: TAK !!! Zrobię im małą niespodziankę. Ney pewnie też tam jest. Tęsknię za nim...
- Masz dziwną minę. Coś się stało ? - zapytała May.
- Chcecie coś ze mną sprawdzić ? - zapytałam tajemniczo.
- Co sprawdzić ? - zaniepokoiła się Any.
- To nic takiego. Chcę się dowiedzieć, gdzie pracują chłopcy.
- Okay - odpowiedziały jednocześnie bez żadnych emocji.
- Kiedy ?                  
- Dziś w nocy.
- W nocy ?
- No tak, chyba się nie boisz ? - zaczęłam ją prowokować.
- Ja niczego się nie boję - powiedziała pewnie brunetka.
Wróciłyśmy do hotelu. Wypakowałyśmy nasze zakupy i leżałyśmy na kanapie oglądając jakiś durny program. Byłyśmy wykończone  po tym zakupowym maratonie i straciłam ochotę jechać do chłopaków, ale taka okazja może się nigdy nie przytrafić. Zebrałyśmy się, zamówiłyśmy taksówkę i kiedy przyjechała zeszłyśmy na dół.
- Jesteście pewne ? - zapytał z nutką strachu w głosie kierowca, kiedy podałam mu adres, a dziewczyny natychmiast spojrzały na mnie przerażonym wzrokiem.
- Tak - starałam się to powiedzieć jak najpewniej, ale sama zaczęłam się martwić. Nie, nie mogę się wycofać… Podróż zajęła nam ponad godzinę, wydawało mi się, że wjechaliśmy na obrzeża miasta.
- Jesteśmy - powiedział kierowca i można było wyczuć, że jest zdenerwowany i  chce jak najszybciej opuścić to miejsce. Podziękowałyśmy grzecznie i zapłaciłyśmy, po czym wysiadłyśmy z pojazdu. Miałam rację, że jesteśmy gdzieś na obrzeżach. Było tu strasznie. Przypominało to jedną z tych niebezpiecznych dzielnic... Na sam widok tego miejsca ciarki przechodziły mi po plecach. Na opuszczonej ulicy oświetlanej przez ledwo świecące latarnie nie było żywej duszy. Gdzieś w oddali słychać było jakieś krzyki. Przed nami stał niewielki, opuszczony stadion w opłakanym stanie, przed którym stała grupka podejrzanie wyglądających ludzi.To wszystko sprawiało, że świetnie rozumiałam tego kierowcę i sama chciałam jak najszybciej stąd uciec, ale nie ma już odwrotu. Miałabym teraz zawrócić ? Ani mi się śni.
- Gdzie ty nas wywiozłaś ? - zapytała szeptem wkurzona  a zarazem przestraszona Any.
- Też chciałabym wiedzieć...
- Dobra, dzwonię po taksówkę. Wynosimy się stąd.
- Nie ma mowy. - zaprotestowałam i zatrzymałam jej rękę zmierzającą do torebki - jesteśmy tak blisko.
- Oszalałaś ? Widziałaś jacy ludzie się tu kręcą ? Oni na pewno są niebezpieczni. Nie wiem jak ty, ale ja chcę jeszcze trochę pożyć. - nadal rozmawiałyśmy szeptem.
- Chodźcie coś czuję, że to tam. -  olałam jej słowa wskazując na stadion.
- Coś czuję, że jeśli nas tu nie zabiją to ja ciebie na pewno. - wyszeptała z sarkazmem Any. Zaczęłyśmy iść powolnym krokiem w stronę wskazanego przeze mnie miejsca.
- Nowe ? Nie widziałem was tu wcześniej ślicznotki. - powiedział gość wpuszczający ludzi do środka.
- Taa... - odpowiedziałam niepewnie. - wpuścisz nas ?
- No pewnie, za tak ładne buźki nawet za darmo - zaprosił nas gestem ręki - Dobrej zabawy. Tylko pamiętajcie cicho sza. - miłej zabawy ? Cicho sza ? Niewiele z tego zrozumiałam.Weszłyśmy do środka, który wyglądał tak samo strasznie jak zewnętrzna strona. Całość oświetlały stare reflektory, wszędzie unosił się zapach nikotyny i jak przypuszczam środków odurzających. Pełno tu było facetów, których wzrok myślący tylko o jednym laserował nas, kiedy wchodziłyśmy na stadion. Nie zabrakło też skąpo ubranych dziewczyn wypinających swoje wdzięki. Zdecydowanie nie czułam się tu dobrze. Wręcz przeciwnie byłam przerażona. Czułam, że w każdej chwili może stać się coś złego. Starałam się nie pokazywać tego co przeżywam w środku, ktoś mógłby to zauważyć i wykorzystać. Usiadłyśmy na trybunach i zaczęłyśmy rozglądać się dookoła. Co Neymar miałby robić w takim miejscu ? Przecież on taki nie jest. A co jeśli cały ten czas mnie okłamywał ? Nie, to nie może być prawda, jego na pewno tu nie ma...W takim razie co ja tu robię ?
- Chcę zobaczyć jak Demony ich niszczą. Jr. jest nie do zatrzymania, mają pewne zwycięstwo.
- To będzie piękna rzeź. - dwaj napakowani faceci usiedli obok nas. Proszę, niech to nie będzie mój Jr. O jakiej rzezi oni mówili ? Chyba nie wytrzymam emocjonalnie tego wszystkiego. Trzeba było siedzieć w hotelu, a nie teraz sikać w majtki...
- Uwaga !! W dzisiejszym półfinale zmierzą się ze sobą Demony i Wilki !!! - z głośników wydobył się niski, gruby głos, a na murawę zaczęły wychodzić dwie grupy ludzi. Stanęły przodem do widowni i wtedy najgorszy scenariusz stał się rzeczywistością. Moje serce dosłownie stanęło na moment. Na czele jednej z drużyn stał Neymar a obok niego Niall. Co oni tu robią ? Chyba zaraz zwymiotuję. To się nie dzieje, to się nie dzieje...Proszę niech ktoś mnie obudzi. Zawodnicy, bo jak się okazało to mecz piłki nożnej, zaczęli rozglądać się po widowni. I wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Chyba nie wierzył, że to naprawdę ja, mrugał powiekami, jakby myślał, że ma halucynacje, a mi zaczęły zbierać się łzy w oczach. Jak mógł mnie tak okłamać, nic nie powiedzieć ? Co to za świat ? Dlaczego bawi się w takie rzeczy ? Miliony myśli i pytań zalewały moją głowę. Czułam jakby świat mi się zawalił. Moje wyobrażenie o nim diametralnie się zmieniło. Doszło do mnie, że tak na prawdę nic o nim nie wiem. Może okłamał mnie również co do tego, że mnie kocha ?
- I pamiętajcie o jedynej, ale jakże ważnej zasadzie : nie ma żadnych zasad. - wydobył się znowu drażniący głos z głośników. Mecz się zaczął. Nie przepadam za piłką nożną, ale kilka razy oglądałam mecze z tatą i jestem pewna, że tak nie wygląda prawdziwa gra. To wyglądało naprawdę jak rzeź. Zawodnicy robili co tylko chcieli. Posuwali się do najgorszych fauli. Siedziałam tam przerażona i zdezorientowana modląc się, aby Neymar'owi nic się nie stało, ale on radził sobie świetnie. Dostał piłkę od Niall'a przeszedł wszystkich obrońców i wpakował piłkę do siatki. Cały stadion opanowała euforia, a jej sprawca świętował ze swoją drużyną. Byłam chyba jedyną osobą na trybunach, która nie była zadowolona. To prawda Ney na boisku sprawował się genialnie, stosował mnóstwo trików i nieustannie ośmieszał rywali, ale dlaczego nie robi tego legalnie ? Skończyła się pierwsza połowa, a piłkarze opuścili murawę. Ciągle tkwiłam w osłupieniu i wciąż nie dochodziło do mnie co się dzieje. Nadal miałam nadzieję, że to tylko zły sen i zaraz się obudzę.
- Wiedziałaś ? - zapytała Any.
- Niby skąd ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, na co ona mnie przytuliła, a mnie znowu cisnęły się łzy do oczu. Udało mi się je jakoś opanować. Muszę być dzielna. O czym ja w ogóle mówię ? Dzielna ?
Druga połowa się zaczęła. Nie wiem dlaczego nadal tu siedziałam. Powinnam już dawno stąd wyjść, ale nie potrafiłam. Siedziałam jak przyklejona do krzesełka, a moje serce niebezpiecznie szybko kołatało. Mecz się skończył. Drużyna Jr. wygrała 8:0, a on sam strzelił 6 bramek. Odebrał nagrodę i cieszył razem ze swoją drużyną. Zeszłam szybkim krokiem z widowni i zaczęłam iść w jego stronę. Stanęłam przed nim i wpatrywałam się w niego. Nie, nie będę płakać...
- Dulce... - zaczął, kiedy mnie zauważył. Jego wzrok był pełen skruchy.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś ? - udało mi się wykrztusić, mimo wielkiej guli w gardle. W odpowiedzi przytulił mnie mocno do siebie i wyszeptał "Kocham cię".
- Czyżby nasz Jr. znalazł sobie nową dziewczynę ? - usłyszałam za sobą i poczułam jak ciało Neymara natychmiast się napięło.
- Odwal się Diego. - wysyczał, rozluźniając lekko uścisk.
 - Jak nasza ślicznotka ma na imię ? - zapytał jeżdżąc swoim wzrokiem po mnie w górę i w dół.
- Dulce - powiedziałam cicho.
- Słodka Dulce. - przeciągnął, a po mnie przeszły nieprzyjemne dreszcze. - Nie powinnaś chodzić z kimś takim jak on. Ze mną byłoby ci zdecydowanie lepiej. - uśmiechnął się chytrze. - Pomyśl o tym.
- Nigdy jej nie dostaniesz. - powiedział przez zęby Ney, przytulając mnie  mocniej od tyłu.
- To się okaże. - zaśmiał się pod nosem i odszedł tak po prostu.
- Powiesz mi co tu się dzieje ? - odwróciłam się do niego.
- Chodź, zabieram cię do siebie. - pocałował mnie w czoło, złapał za rękę i ruszyliśmy w stronę jego samochodu. Wcześniej jeszcze kazał Niall'owi odwieźć dziewczyny. Weszliśmy do pojazdu i jechaliśmy w ciszy. Neymar spoglądał na mnie co chwilę, ale nie otrzymywał żadnej reakcji z mojej strony. Ślepo wpatrywałam się w ulicę nic nie mówiąc. Dojechaliśmy do jego domu, okrążył samochód i otworzył mi drzwi. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do środka, do swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i utkwiłam swój wzrok w pościel. Jr. usiadł naprzeciwko mnie nic nie mówiąc. Wydawało mi się, że ta nieznośna cisza trwa nieskończenie długo. Co więc zrobiłam ? Zaczęłam ryczeć. Tak po prostu. Potrzebowałam uwolnić z siebie te wszystkie nagromadzone emocje. Po chwili poczułam jak jego ramiona zaplatają się wokół mnie.
- Przepraszam - wyszeptał w moje włosy.

..................................................................................................................
Piętnaście moi mili. W końcu coś się dzieje.
Czekam na wasze reakcje.
Do następnego xx  

środa, 11 listopada 2015

Catorce

- Jesteście !! - krzyknęłam i przywitałam się z Neymar'em pocałunkiem w progu. Niall westchnął głośno na ten widok i wymijając nas wszedł do środka przywitać się z dziewczynami. Razem z Ney'em dołączyliśmy po chwili do wszystkich w salonie. - Może byś się przywitał ? - skierowałam pytanie w stronę blondyna.
- Byłaś zajęta... - zrobiłam smutną minkę. - Oh... chodź tu cukiereczku. - podeszliśmy do siebie, obdarowaliśmy się całusem w policzek, po czym ciaśniutko przytuliliśmy.
- Nialler nie pozwalaj sobie. - wtrącił Jr.
- Spokojnie zazdrośniku - zaśmiał się Niall, na co ten drugi objął mnie od tyłu ramionami jakby chciał podkreślić, że jestem jego.
- Idziemy ?  - zapytałam, na co wszyscy przytaknęli. Wzięłam torbę z pokoju i ruszyliśmy na plażę. Było popołudnie, więc plaża była pełna, dosłownie nie było gdzie postawić stopy. Jak się okazało chłopcy zmienili trochę plany. Nie chcieli nic powiedzieć, jak zawsze... Ta ich tajemniczość czasem mnie dobija... Zaprowadzili nas na przystań dla jachtów.
- To jest nasze maleństwo - powiedział Ney wskazując jeden z jachtów.
- Ładne mi maleństwo... - jacht był jednym z większych i bardziej luksusowych na tej przystani. Czym oni do diaska się zajmują, że mają tyle pieniędzy ?
- Panie przodem.  - gestem ręki Niall zaprosił nas na pokład. Weszłyśmy na jacht. Wszystko było tak idealne, czyściutkie i w ogóle, że bałam się zrobić jakikolwiek ruch z obawy, że coś zepsuję, a w tym jestem niezła, nie powiem. Ulokowałyśmy się na leżakach, a barman ( tak był tam barman ) podał nam napoje. Jacht ruszył, a my korzystaliśmy z uroków słońca. Miło jest leżeć w pełnym słońcu, pośród ciszy i spokoju, bez tych wszystkich ludzi, wrzasków i krzyków. Tylko ty i słońce. I dokładnie w tym momencie ktoś to słońce mi zasłonił.
- Kimkolwiek jesteś, osłoń mi słońce. - powiedziałam nie wysilając się na otworzenie oczu.
- Przegrzejesz się księżniczko. - powiedział nie wykonując mojego polecenia.
- Nie martw się o mnie. Powtórzę to drugi raz, odsłoń słońce.
- O kogo mam się martwić jak nie o ciebie ?
- Na przykład o Nialler'a. Będzie płakał w nocy z bólu brzucha po pochłonięciu takiej ilości żelków. - nie wiem ile ich w siebie wpakował, ale zdecydowanie przekroczył dzienną normę.
- Nic mu nie będzie...
- Odsłoń to słońce !! - teraz już krzyknęłam. Po chwili poczułam jego dłonie i to, że odrywam się od leżaka.
- Co robisz ? - trochę głupie pytanie, ale wolałam się upewnić.
- A jak myślisz ? - uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie nie nie nie nie nie nie !!!! - zaczęłam się mu wyrywać, ale niestety co ja mogę... Neymar stanął na krawędzi jachtu, po czy wskoczył do wody ze mną na rękach. Zanurkowaliśmy, a kiedy wynurzyliśmy się na powierzchnię miałam zamiar na niego nawrzeszczeć, ale wtedy do akcji wkroczył Niall.
- Jeee... Ja też chcę !!!Na bombę !!! - krzyknął jak małe dziecko, które pierwszy raz widzi wodę, wziął rozbieg i wskoczył do niej. Dziewczyny nie myśląc dłużej poszły w jego ślady.
- Nienawidzę cię - powiedziałam nadal śmiejąc się z blondyna.
- Kochasz mnie - powiedziawszy to pocałował mnie.
Pływaliśmy i skakaliśmy do wody mając przy tym niezły ubaw, szczególnie z Nailler'a, który jak już wcześniej napisałam zachowywał się jak pięciolatek. Wyszliśmy z wody i zjedliśmy obiad - owoce morza popijane szampanem. Na bogato, że się tak wyrażę. Potem wróciliśmy do leniuchowania na leżakach. Kiedy zaczynało się ściemniać, jacht zaczął wracać na przystań. Chłopcy chcieli rozpalić ognisko na plaży. Zaprowadzili nas na jej skrawek, na którym jeszcze nie miałyśmy okazji być. Rozpaliliśmy ognisko i zaczęliśmy piec pianki. Niall zabrał ze sobą gitarę i zaczął grać na niej kojące dźwięki. Nie miałam pojęcia, że artystyczna z niego duszyczka. Nastrój jaki się tam wytworzył był niesamowity. Otaczała nas zupełna ciemność, na środku paliło się wielkie ognisko, które było jedynym źródłem światła i grzało od niego cudowne ciepło, dźwięki gitary blondyna idealnie współgrające z szumem fal i ja wtulona w mojego chłopaka. "Mojego chłopaka" jak to cudownie brzmi... Lepiej chyba być nie mogło. Dla takich chwil właśnie warto żyć. Niby nic wielkiego, ale ile wspaniałych wspomnień po nich pozostaje, właśni po tych na pozór zwykłych chwilach.
- Przejdziemy się ? - wyszeptał mi do ucha Ney, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Kiwnęłam głową na znak zgody. Wstaliśmy i oznajmiliśmy reszcie, że niedługo wrócimy. Szliśmy brzegiem plaży trzymając się za ręce i nic nie mówiąc. Nie potrzebne nam były słowa. Wystarczała nam nasza obecność. Zatracaliśmy się w ciszy, która nie była ani trochę krepująca. Proste, nieprawdaż ? Usiedliśmy na piasku na przeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Jego są takie piękne...
- Czy to nie dziwnie ? - przerwałam tę długą ciszę.
- Co jest dziwne ? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Czy to nie dziwne, że jeszcze jakiś miesiąc temu miałam ochotę nieźle skopać ci ten swoją drogą seksowny tyłeczek, a teraz nie widzę świata poza tobą ?
- Wiesz myślę, że to mega dziwne. - zaśmiał się cicho - ale jakie to ma znaczenie ? Najważniejsze, że jesteś szczęśliwa. Jesteś ? - zapytał z obawą w głosie, splatając ze sobą nasze ręce. Spojrzałam na nie, a potem w jego hipnotyzujące iskierki.
- Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. - powiedziałam cichutko i obdarowałam go słodkim pocałunkiem.
- Mam coś dla ciebie. - powiedział sięgając do kieszeni spodenek.
- Nie musisz mi nic dawać. Ty wystarczasz mi w zupełności.
- Chcę żebyś miała coś co będzie ci o mnie przypominać. - uśmiechnął się słodko nadal grzebiąc w kieszeni. Po chwili przybrał zakłopotaną minę, wstał i nerwowo zaczął obszukiwać wszystkie swoje kieszenie.
- Wszystko w porządku ?
- Zgubiłem to. - powiedział zgaszony, a ja zaczęłam się śmiać.
- To oznaka tego, że nie powinieneś mi dawać upominków. Jesteś moim najlepszym prezentem. - wstałam i złożyłam na jego ustach soczysty pocałunek. - Wracamy ? - zaczęliśmy iść w stronę ogniska.
- Wróciła nasza zakochana para. - wzdychnęła na nasz widok Any.
- Ney, właśnie sobie przypomniałem, chyba ci to wypadło... - powiedział Niall podając Jr. małe pudełeczko.
- Ty głupku ! Teraz ? Przed chwilą zbłaźniłem się przed swoją dziewczyną ! - zaczął Neymar lekko uderzając blondyna w głowie.
- No co ? Zapomniałem... - zaśmiał się pod nosem.
- Proszę księżniczko. - Ney usiadł przede mną na piachu i wręczył pudełko.
- Dziękuję - otworzyłam, a w środku znajdowała się złota bransoletka. Wyjęłam ją i okazało się, że ma dwie zawieszki. - jest śliczna - pocałowałam go delikatnie, na co reszta towarzystwa wydobyła z siebie dźwięk wskazujący na to, że nie mogą na to patrzeć. - Piłka ? - zapytałam.
- Nasze pierwsze spotkanie - ach tak, jak mogłam zapomnieć... - A "D" jak...
- Dupek - powiedziałam pewnie.
- Myślałem o "Dulce", ale "Dupek" też może być.  - uśmiechnął się szeroko. - Daj, założę ci ją. - podałam mu bransoletkę, a on zapiął ją na moim nadgarstku.
- Zaśpiewamy coś ? - skierowałam pytanie w stronę dziewczyn.
- Jasne - usłyszałam w odpowiedzi.
- Niall zagrasz ?
- Pewnie złotko - chwycił za gitarę - Co sobie panie życzą ?
- " Sal el sol " - rzuciła May. Wszyscy przytaknęliśmy i Niall zaczął grać.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę i chłopcy zaproponowali, że nas odprowadzą. Zaprowadzili nas pod same drzwi. Pożegnaliśmy się, kiedy Ney złapał mnie za rękę.
- Dul poczekaj...
- Coś się stało ? - o nie, o co może chodzić ?
- Nic, tylko w weekend się nie zobaczymy, wyjazd z pracy. - zrobił smutną minkę, a mnie ulżyło.
- Praca to praca, ale w poniedziałek chce cię tu widzieć. Uważaj na siebie.
- Ty też. - pocałowaliśmy się na pożegnanie.
Piękny, słoneczny, sobotni poranek. Czy może być coś piękniejszego ? Jadłyśmy sobie śniadanko na balkonie patrząc na zapełniającą się z każdą minutą coraz bardziej plażę. Lubię takie beztroskie poranki, ale myśl, że już połowa naszych wakacji minęła, przeraża mnie. To stało się tak szybko, za szybko. Mam nadzieję, że druga połowa naszego odpoczynku będzie się dłużyć jak tylko może. Swoją drogą to był dobry miesiąc. Znalazłam przyjaciela i miłość życia. Pytanie co będzie kiedy rajskie wakacje się skończą ? Na pewno nie chce tego zakończyć. Nie umiałabym tak po prostu zapomnieć. Związek na odległość nie brzmi zbyt dobrze, ale co nam pozostaje ? Nie chcę go stracić... Pomartwię się tym kiedy indziej, a na razie będę korzystać z wakacji.
- O czym tak myślisz ? - zapytała May wyrywając mnie z zamyślenia.
- C...co ? A nie o niczym.
- Jak myślisz o czym może myśleć nasza kochana Dul a raczej o kim ?
- Bez przesady. - zaczęłam się bronić.
- No niestety skarbie wpadłaś po uszy. To widać na kilometr. Ale skoro się tak bronisz, to o kim myślałaś ?
- No dobra myślałam o nim. - Any zrobiła minę " a nie mówiłam " - Zastanawiałam się co będzie, kiedy wakacje się skończą.
- Wiesz jest coś takiego jak związek na odległość, ale to rzadko się sprawdza. Może niech Neymar przeprowadzi się do Meksyku ?
- Nie mogę go o to prosić. Zwariowałaś ? On tu ma rodzinę, przyjaciół, pracę.
- A więc to koniec. - powiedziała to beznamiętnie i pewnie.
- Co ty opowiadasz ? Nie mów jej takich rzeczy. Dul, Any nie ma racji, na pewno coś wymyślicie. On ma dużo kasy, będzie przylatywał do ciebie co tydzień. - uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Dzięki May. - zaśmiałam się słabo. - Dobra co dziś robimy ? Nie wierzę, że to powiem, ale mam ochotę na małe zakupy. - i w tym momencie oczy blondynki nagle zaczęły się świecić.
- Nie jestem przekonana... - przeciągnęła Maite.
- Za to ja jestem w 100%.
- May spokojnie postaram się ją poskromić - zapewniłam ją, na co ona niechętnie przytaknęła. Rozeszłyśmy się do siebie, przebrałyśmy się i takie tam, po czym zjechałyśmy na dół, wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy w stronę galerii handlowej. Jestem naprawdę naiwna. Myślałam, że poskromię zakupoholiczkę, tym czasem stało się to co zawsze. Włóczymy się tu dobre 6 godzin. Any obkupiła się jak głupia. Jestem ciekawa co będzie kiedy wróci do domu i okaże się, że wydała tu wszystkie swoje oszczędności. My też kupiłyśmy parę rzeczy, ale Anahi nikt nie dorówna. Po długich staraniach udało się ją namówić na obiad. Zaniosłyśmy torby do samochodu i poszłyśmy na sałatkę. Nagle poczułam, że mój telefon wibruje.
Niall: Zmiana planów, dziś 22 na ( tu był zapisany nieznany mi adres) nie spóźnij się, robota czeka. - przeczytałam w myślach i zaczęłam się zastanawiać o co mu chodzi. To pewnie pomyłka... ale jeśli nawet, to brzmi dziwnie. Robota? Jak robota ? W mojej głowie zaczęły rodzić się czarne scenariusze. Niall...? Nie, daj spokój pewnie chodzi o pracę, może muszą pracować po nocach. W końcu nie wiem czym się zajmują. Nie powiem, zaintrygowała mnie ta wiadomość. Czy chcę to sprawdzić ? Odpowiedź brzmi: TAK !!!



.........................................................................................................................
Czternastka za nami... Dajcie znać co o niej myślicie.
Do następnego xx


środa, 4 listopada 2015

Trece

- Teraz możesz otworzyć. - szepnął do mojego ucha. Zaczęłam powoli otwierać oczy. To co zobaczyłam było nie do opisania. Jezioro, w którym odbijał się srebrzysty księżyc. Była pełnia... Do tego mały pomost, na którym leżał kocyk i koszyk. Za jeziorem rozciągał się ciemny las, a niebo było przepełnione milionami gwiazd. Brakowało mi tylko mojego zeszytu i ciszy... - Powiesz coś ? - zapytał cichutko, ale mi po policzku spłynęła tylko pojedyncza łza. Tak, wrażliwy ze mnie człowiek... Ney zauważył  to i delikatnie starł ją. - Nie podoba ci się... - zrobił smutną minę.
- Nie podoba ? To jest najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Dziękuję - wtuliłam się w niego i wyszeptałam.
- To nie wszystko księżniczko - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę pomostu. Położył się na kocu i poklepał miejsce obok siebie. Ułożyłam się wygodnie obok niego.
- Co teraz ? - zapytałam.
- Popatrz w górę  - zrobiłam co kazał. Leżeliśmy w ciszy patrząc w niebo. Było tak idealnie. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie... Nagle zobaczyłam spadającą gwiazdę, po chwili kolejną i kolejną.
- Co się dzieje ? - zapytałam nie dowierzając.
- Poszperałem trochę i okazało się, że dziś spadają gwiazdy. Mówiłaś, że uwielbiasz na nie patrzeć. - naprawdę to dla mnie zrobił ?
- Dziękuję. - odpowiedziałam cicho, a nasze spojrzenia się spotkały. - O następna ! - wskazałam ręką w niebo, aby rozluźnić to napięcie.
- Pomyśl życzenie - zastanowiłam się chwilę i wypowiedziałam życzenie w myślach.  - Co pomyślałaś ?
- Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.
- Ale powiesz mi jak to się stanie ?
- Na pewno. - po chwili Jr. podniósł się z miejsca, zaczął się rozbierać i wskoczył do wody. Usiadłam patrząc na to wszystko.
- Chodź tu ! - krzyknął w moją stronę.
- Ani mi się śni. - pokręciłam przy tym głową.
- Nie daj się prosić - podpłynął do brzegu pomostu i patrzył na mnie palącym wzrokiem, aż w końcu wstałam, ściągnęłam buty, sukienkę i wskoczyłam do wody. Była przyjemnie cieplutka. Neymar podpłynął do mnie na niebezpiecznie bliską odległość. Zaczął świdrować mnie oczami i po chwili niepewnie powiedział:
- Kocham cię...
- Ney to naprawdę nie jest zabawne...
- Kocham cię... - powtórzył - Kocham cię - i znowu. Taśma mu się zacięła ?
- Daj spokój przecież mówię, że to nie jest zabawnie. Nie wolno wypowiadać takich słów od tak.
- Ale to jest prawda - szukałam, szukałam i nie mogłam znaleźć choćby odrobiny kłamstwa w jego oczach. - Wczoraj zapytałaś kim dla mnie jesteś. No więc jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Nigdy nie czułem się tak, jak czuję się przy tobie. Świruje przez ciebie. - w tym momencie złapał się za głowę.
- Znamy się tak krótko, nie możesz mnie kochać. - wydusiłam to z siebie. Dziwne, że w ogóle wydobyłam z siebie jakiś dźwięk.
- Wiem, ale nie mam pojęcia jak inaczej nazwać to uczucie. Ty też to czujesz. - odwróciłam wzrok, nie bardzo dochodziło do mnie co się dzieje. - ten wiersz... nie możesz zaprzeczyć.
- Ney czuję coś do ciebie, ale nie wiem czy to miłość, jest za wcześnie...
- Dlatego chcę się przekonać co z tego wyjdzie. Chcesz zostać moją księżniczką ? - w odpowiedzi wpiłam się w jego usta. Tak po prostu, bez żadnego zastanowienia. Pocałunek był tak słodki a jego wargi tak ciepłe. - Przyjmę to za tak. - powiedział kiedy się od siebie oderwaliśmy. Obrócił się ze mną w wodzie, po czym zanurkowaliśmy. Po wynurzeniu zaczęliśmy się chlapać nawzajem wodą. Wyszliśmy z jeziorka i położyliśmy się cali mokrzy na kocyku. Neymar pochylił się nade mną lustrując mnie wzrokiem.
- Jesteś taka piękna... - zaczął mnie całować i błądzić rękami po moim ciele. Po chwili byliśmy nagutcy i stało się to co musiało się stać.
Obudził mnie Ney całując delikatnie moją skórę.
- Dzień dobry księżniczko - wymruczał, kiedy zorientował się, że nie śpię.
- Dzień dobry. - powiedziałam zaspanym głosem muskając jego usta.
Minęły dwa tygodnie od nocy nad jeziorem. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Neymar jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nigdy nie czułam się tak dobrze jak z nim. Spędzamy ze sobą każdą wolna chwilę. Jest idealnie i czuję, że nic nie może tego popsuć. A co do "księżniczki"  próbowałam mu to wybić z głowy, ale bez skutku...
- To co śniadanko ? - zapytał - Margarita na pewno już coś przygotowała.
- Chętnie - przeciągnęłam się leniwie. - Mogę wziąć coś z twojej szafy ?
- Pewnie słonko bierz co chcesz - ucałował mnie w czółko i poszedł do łazienki. Wstałam z łóżka i ruszyłam do garderoby. Zaczęłam buszować po jego szafkach i... co to jest ? Chwyciłam przedmiot do ręki. Broń ?!?!
- Neymar !!! - krzyknęłam, tak aby mnie usłyszał.
- Co jest księżniczko ? - zapytał wchodząc do garderoby.
- Po co ci to ? - zapytałam z przerażeniem w głosie, trzymając przedmiot w dwóch palcach.
- Spokojnie to tylko zabawka... - zaczął mnie uspokajać, a ze mnie momentalnie zeszło powietrze.
- Wygląda tak realistycznie... nie żebym kiedyś widziała prawdziwy.
- Dostałem go na urodziny, zapomniałem nawet, że go mam.
- Wystraszyłam się... - moje serce zaczęło zwalniać.
- Myślałaś, że jestem w jakiś gangu czy coś ? - zaśmiał się.
- Sama nie wiem, chyba za dużo filmów się naoglądałam.
- Znalazłaś coś ? - pocałował mnie w czółko.
- Mhm -przytaknęłam i poszliśmy na śnadanie.
- Odwiozę cię po drodze do pracy - powiedział upijając łyk kawy.
- Powiesz mi w końcu, czy się zajmujesz ?
- Mówiłem ci, że nie lubię o tym rozmawiać. - próbuję to z niego wyciągnąć od jakiegoś czasu, ale reakcja zawsze jest ta sama. Jest strasznie drażliwy i wkurza się kiedy podejmuję ten temat. Aż tak nie lubi swojej pracy ?
- Wiem, przepraszam - podeszłam do niego i go przytuliłam. Skończyliśmy śniadanie, ogarnęłam się i pojechaliśmy pod hotel.
- Zadzwonię. - powiedział i pocałował mnie na pożegnanie.
- Będę czekać. - wyszłam z auta, pomachałam mu i popędziłam na górę, gdzie przywitała mnie Any ze swoim:
- Wróciła nasza zakochana dziewczynka. - na co wystawiłam jej język w odpowiedzi.
- Przyszłaś w samą porę, idziemy na siłownie, zbierać się moje truskaweczki.
Poszłam do siebie, przebrałam się i spakowałam strój na siłownie, bo oprócz tańca brzucha, zapisałyśmy się niedawno właśnie na nią. Gotowe opuściłyśmy hotel i pojechałyśmy w wyznaczone miejsce.
- Nasze podglądaczki znowu przyszły popatrzeć. - usłyszałyśmy za sobą znajomy  głos, kiedy stałyśmy przy recepcji.
- To znowu ty. - na nasze nieszczęście często go tu spotykamy.
- Witam. - przywitał się z nami.
- Do widzenia. - odpowiedziałam i poszłyśmy w stronę szatni. Przebrałyśmy się i weszłyśmy do sali pełnej przeróżnych urządzeń. Spalałyśmy kilogramy przez dokładnie dwie godzinki. Wyszłyśmy z budynku i pojechałyśmy na shake'a. Ja raczyłam się jagodowym, Any truskawkowym, a May bananowym. Usiadłyśmy przy małym stoliku i popijałyśmy napoje. Mój telefon zaczął dzwonić, szukanie go zajęło mi chwilę, ale zdążyłam odebrać.
- Tak skarbie ?
- Co robisz ?
- Pije shake'a z dziewczynami.
- Może pójdziemy na plażę ?
- Świetny pomysł !
- Zadzwonię po Niall'a i przyjedziemy do was za jakąś godzinkę.
- Okay, do zobaczenia.
- Pa słonko.
- Co tam ? - zapytała May udając razem z Any, że w ogóle nie podsłuchiwały.
- Chłopaki będą u nas za godzinę, idziemy na plażę.
- Genialnie !! Potrzebuję ochłody...
Dopiłyśmy napoje i pojechałyśmy do naszego lokum. Rozeszłyśmy się do siebie, aby się przebrać. Nałożyłam bikini w biało-czerwone poziome pasy, a na to długą, dopasowaną, szarą sukienkę. Do tego sandałki, okulary przeciwsłoneczne i torba plażowa. Usłyszałam pukanie i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi.
- Jesteście !! 


.............................................................................................................................................................
Trzynastka. Nie wiem co o niej myśleć. 
Wam pozostawiam wysnucie jakiś refleksji...
Do następnego xx