środa, 4 listopada 2015

Trece

- Teraz możesz otworzyć. - szepnął do mojego ucha. Zaczęłam powoli otwierać oczy. To co zobaczyłam było nie do opisania. Jezioro, w którym odbijał się srebrzysty księżyc. Była pełnia... Do tego mały pomost, na którym leżał kocyk i koszyk. Za jeziorem rozciągał się ciemny las, a niebo było przepełnione milionami gwiazd. Brakowało mi tylko mojego zeszytu i ciszy... - Powiesz coś ? - zapytał cichutko, ale mi po policzku spłynęła tylko pojedyncza łza. Tak, wrażliwy ze mnie człowiek... Ney zauważył  to i delikatnie starł ją. - Nie podoba ci się... - zrobił smutną minę.
- Nie podoba ? To jest najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Dziękuję - wtuliłam się w niego i wyszeptałam.
- To nie wszystko księżniczko - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę pomostu. Położył się na kocu i poklepał miejsce obok siebie. Ułożyłam się wygodnie obok niego.
- Co teraz ? - zapytałam.
- Popatrz w górę  - zrobiłam co kazał. Leżeliśmy w ciszy patrząc w niebo. Było tak idealnie. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie... Nagle zobaczyłam spadającą gwiazdę, po chwili kolejną i kolejną.
- Co się dzieje ? - zapytałam nie dowierzając.
- Poszperałem trochę i okazało się, że dziś spadają gwiazdy. Mówiłaś, że uwielbiasz na nie patrzeć. - naprawdę to dla mnie zrobił ?
- Dziękuję. - odpowiedziałam cicho, a nasze spojrzenia się spotkały. - O następna ! - wskazałam ręką w niebo, aby rozluźnić to napięcie.
- Pomyśl życzenie - zastanowiłam się chwilę i wypowiedziałam życzenie w myślach.  - Co pomyślałaś ?
- Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.
- Ale powiesz mi jak to się stanie ?
- Na pewno. - po chwili Jr. podniósł się z miejsca, zaczął się rozbierać i wskoczył do wody. Usiadłam patrząc na to wszystko.
- Chodź tu ! - krzyknął w moją stronę.
- Ani mi się śni. - pokręciłam przy tym głową.
- Nie daj się prosić - podpłynął do brzegu pomostu i patrzył na mnie palącym wzrokiem, aż w końcu wstałam, ściągnęłam buty, sukienkę i wskoczyłam do wody. Była przyjemnie cieplutka. Neymar podpłynął do mnie na niebezpiecznie bliską odległość. Zaczął świdrować mnie oczami i po chwili niepewnie powiedział:
- Kocham cię...
- Ney to naprawdę nie jest zabawne...
- Kocham cię... - powtórzył - Kocham cię - i znowu. Taśma mu się zacięła ?
- Daj spokój przecież mówię, że to nie jest zabawnie. Nie wolno wypowiadać takich słów od tak.
- Ale to jest prawda - szukałam, szukałam i nie mogłam znaleźć choćby odrobiny kłamstwa w jego oczach. - Wczoraj zapytałaś kim dla mnie jesteś. No więc jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Nigdy nie czułem się tak, jak czuję się przy tobie. Świruje przez ciebie. - w tym momencie złapał się za głowę.
- Znamy się tak krótko, nie możesz mnie kochać. - wydusiłam to z siebie. Dziwne, że w ogóle wydobyłam z siebie jakiś dźwięk.
- Wiem, ale nie mam pojęcia jak inaczej nazwać to uczucie. Ty też to czujesz. - odwróciłam wzrok, nie bardzo dochodziło do mnie co się dzieje. - ten wiersz... nie możesz zaprzeczyć.
- Ney czuję coś do ciebie, ale nie wiem czy to miłość, jest za wcześnie...
- Dlatego chcę się przekonać co z tego wyjdzie. Chcesz zostać moją księżniczką ? - w odpowiedzi wpiłam się w jego usta. Tak po prostu, bez żadnego zastanowienia. Pocałunek był tak słodki a jego wargi tak ciepłe. - Przyjmę to za tak. - powiedział kiedy się od siebie oderwaliśmy. Obrócił się ze mną w wodzie, po czym zanurkowaliśmy. Po wynurzeniu zaczęliśmy się chlapać nawzajem wodą. Wyszliśmy z jeziorka i położyliśmy się cali mokrzy na kocyku. Neymar pochylił się nade mną lustrując mnie wzrokiem.
- Jesteś taka piękna... - zaczął mnie całować i błądzić rękami po moim ciele. Po chwili byliśmy nagutcy i stało się to co musiało się stać.
Obudził mnie Ney całując delikatnie moją skórę.
- Dzień dobry księżniczko - wymruczał, kiedy zorientował się, że nie śpię.
- Dzień dobry. - powiedziałam zaspanym głosem muskając jego usta.
Minęły dwa tygodnie od nocy nad jeziorem. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Neymar jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nigdy nie czułam się tak dobrze jak z nim. Spędzamy ze sobą każdą wolna chwilę. Jest idealnie i czuję, że nic nie może tego popsuć. A co do "księżniczki"  próbowałam mu to wybić z głowy, ale bez skutku...
- To co śniadanko ? - zapytał - Margarita na pewno już coś przygotowała.
- Chętnie - przeciągnęłam się leniwie. - Mogę wziąć coś z twojej szafy ?
- Pewnie słonko bierz co chcesz - ucałował mnie w czółko i poszedł do łazienki. Wstałam z łóżka i ruszyłam do garderoby. Zaczęłam buszować po jego szafkach i... co to jest ? Chwyciłam przedmiot do ręki. Broń ?!?!
- Neymar !!! - krzyknęłam, tak aby mnie usłyszał.
- Co jest księżniczko ? - zapytał wchodząc do garderoby.
- Po co ci to ? - zapytałam z przerażeniem w głosie, trzymając przedmiot w dwóch palcach.
- Spokojnie to tylko zabawka... - zaczął mnie uspokajać, a ze mnie momentalnie zeszło powietrze.
- Wygląda tak realistycznie... nie żebym kiedyś widziała prawdziwy.
- Dostałem go na urodziny, zapomniałem nawet, że go mam.
- Wystraszyłam się... - moje serce zaczęło zwalniać.
- Myślałaś, że jestem w jakiś gangu czy coś ? - zaśmiał się.
- Sama nie wiem, chyba za dużo filmów się naoglądałam.
- Znalazłaś coś ? - pocałował mnie w czółko.
- Mhm -przytaknęłam i poszliśmy na śnadanie.
- Odwiozę cię po drodze do pracy - powiedział upijając łyk kawy.
- Powiesz mi w końcu, czy się zajmujesz ?
- Mówiłem ci, że nie lubię o tym rozmawiać. - próbuję to z niego wyciągnąć od jakiegoś czasu, ale reakcja zawsze jest ta sama. Jest strasznie drażliwy i wkurza się kiedy podejmuję ten temat. Aż tak nie lubi swojej pracy ?
- Wiem, przepraszam - podeszłam do niego i go przytuliłam. Skończyliśmy śniadanie, ogarnęłam się i pojechaliśmy pod hotel.
- Zadzwonię. - powiedział i pocałował mnie na pożegnanie.
- Będę czekać. - wyszłam z auta, pomachałam mu i popędziłam na górę, gdzie przywitała mnie Any ze swoim:
- Wróciła nasza zakochana dziewczynka. - na co wystawiłam jej język w odpowiedzi.
- Przyszłaś w samą porę, idziemy na siłownie, zbierać się moje truskaweczki.
Poszłam do siebie, przebrałam się i spakowałam strój na siłownie, bo oprócz tańca brzucha, zapisałyśmy się niedawno właśnie na nią. Gotowe opuściłyśmy hotel i pojechałyśmy w wyznaczone miejsce.
- Nasze podglądaczki znowu przyszły popatrzeć. - usłyszałyśmy za sobą znajomy  głos, kiedy stałyśmy przy recepcji.
- To znowu ty. - na nasze nieszczęście często go tu spotykamy.
- Witam. - przywitał się z nami.
- Do widzenia. - odpowiedziałam i poszłyśmy w stronę szatni. Przebrałyśmy się i weszłyśmy do sali pełnej przeróżnych urządzeń. Spalałyśmy kilogramy przez dokładnie dwie godzinki. Wyszłyśmy z budynku i pojechałyśmy na shake'a. Ja raczyłam się jagodowym, Any truskawkowym, a May bananowym. Usiadłyśmy przy małym stoliku i popijałyśmy napoje. Mój telefon zaczął dzwonić, szukanie go zajęło mi chwilę, ale zdążyłam odebrać.
- Tak skarbie ?
- Co robisz ?
- Pije shake'a z dziewczynami.
- Może pójdziemy na plażę ?
- Świetny pomysł !
- Zadzwonię po Niall'a i przyjedziemy do was za jakąś godzinkę.
- Okay, do zobaczenia.
- Pa słonko.
- Co tam ? - zapytała May udając razem z Any, że w ogóle nie podsłuchiwały.
- Chłopaki będą u nas za godzinę, idziemy na plażę.
- Genialnie !! Potrzebuję ochłody...
Dopiłyśmy napoje i pojechałyśmy do naszego lokum. Rozeszłyśmy się do siebie, aby się przebrać. Nałożyłam bikini w biało-czerwone poziome pasy, a na to długą, dopasowaną, szarą sukienkę. Do tego sandałki, okulary przeciwsłoneczne i torba plażowa. Usłyszałam pukanie i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi.
- Jesteście !! 


.............................................................................................................................................................
Trzynastka. Nie wiem co o niej myśleć. 
Wam pozostawiam wysnucie jakiś refleksji...
Do następnego xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz