- Nnnn...nnn...nnn...nnn... - powtarzałam jak mantrę w
drodze do kuchni.
- A ty co zaczęłaś się jąkać przez noc ? - spytała Any
jedząc leniwie musli.
- Nie, po prostu nie mogę sobie przypomnieć... i też chcę musli! - w końcu należy mi się coś od życia.
- Może jak ładnie poprosisz to nasz szef kuchni je dla
ciebie przyrządzi.
- Ładnie plosze... - zrobiłam maślane oczka w stronę May.
- Już się robi buraczku ! - czy to była aluzja do moich włosów
??
- A ja nadal nie rozumiem, czego nie możesz sobie
przypomnieć. - oj Any...
- Jego imienia.
- Kogo ?
- No tego dupka.
- A ty dalej o tym, było - minęło. Po co ci jego imię ??
- I dlaczego ciągle nazywasz go dupkiem ? - wtrąciła się
Maite stawiając przede mną miskę z musli, sprytna z niej dziewczyna.
- Po prostu mnie to męczy, a dupek to jedyne słowo, które
idealnie go opisuje.
- Nie wyciągaj pochopnych wniosków. Może to miły facet, który
miał gorszy dzień. - czy May musi we wszystkim doszukiwać się dobra ?
- Taa... ja też miałam gorszy dzień. On zepsuł go do reszty.
- Ach ty moja złośnico.- dzięki księżniczko... - Jakieś pomysły
na dzisiejszy dzień ?
- Plaża - jedno słowo, ale za to jakie piękne.
- Na prawdę chcesz kolejny dzień przeleżeć na leżaku ? Przecież
nadal...
- Ze mnie cieknie ?? - no co ? Taka prawda.
- Chciałam ująć to subtelniej - May i jej subtelność...
- Nie trzeba i tak chcę iść na plażę i leżeć tam plackiem.
Na nic innego nie mam siły.
- Okay, mi to pasuje.
- Trzy raz na tak. Idziemy się szykować moje drogie -
odezwała się Anahi.
Jak powiedziała, tak też zrobiłyśmy. Każda poszła do swojego
pokoju. Pokierowałam się prosto do łazienki. Wyszczotkowałam ząbki, zrobiłam
makijaż i podkręciłam lekko włosy. Następnie udałam się w stronę szafy. Trochę
przed nią stałam bez pomysłu co na siebie włożyć. W końcu zdecydowałam się na jeansowe, przetarte szorty, biały, koronkowy crop top z rękawkami opuszczonymi na ramiona
i złote sandałki. Na głowę nałożyłam kupiony tutaj kapelusz. Całość zwieńczyłam
cieniutkim łańcuszkiem i bransoletką na nogę. Przejrzałam się w lustrze i po
akceptacji swojego wyglądu wyszłam z pokoju. Dziewczyny były jeszcze u siebie,
więc poszłam do kuchni, otworzyłam lodówę, wyjęłam z niej sok pomarańczowy i
nalałam go sobie do szklanki. Kiedy kończyłam pić, dziewczyny wyszły ze swoich
pokoi. Co za wyczucie czasu. Wyszłyśmy z hotelu i objęłyśmy kierunek - plaża.
Jest po drugiej stronie ulicy, co oznacza, że podróżą życia nazwać tego nie
można. Chyba jednak się myliłam... Musiałyśmy przejść spory kawałek, aby znaleźć
trzy wolne leżaki, ale nie ma rzeczy niemożliwych szczególnie dla naszego
trio. Po "ulokowaniu się" w końcu mogłam cieszyć się cudowną pogodą.
Piekło niemiłosiernie. Dla człowiek takiego jak ja, który kocha ciepełko, to
szczyt marzeń. Leżałam sobie w cieniu parasola popijając tym razem lemoniadę.
Nic nie może zakłócić mi teraz spokoju... Jednak się myliłam. Mój telefon
zaczął wydawać z siebie moją ulubioną melodię. Kto ?!? Pytam kto ?!? Spojrzałam
na wyświetlacz, na którym wyświetlał się napis "Mamusia". Oczywiście
któż by inny...
- Przypomniałaś sobie, że masz córkę ? - jestem tu ponad
tydzień, a ona dzwoni dopiero teraz.
- Nie bądź niemiła. Wiesz, że cię kocham. Nie chciałam ci
przeszkadzać. - tssa... mówię wam, że zapomniała o moim istnieniu.
- Też cię kocham. - no mimo wszystko taka jest prawda.
- A tak przy okazji, gdzie trzymasz tę czarną sukienkę z
odkrytymi plecami ? - przy okazji ? Założę się, że to był jedyny powód jej telefonu.
- Przy okazji ? Twoja córka wyjechała do Brazylii, a ty
zapominasz, że ją masz. Przypominasz sobie dopiero, gdy masz do niej interes ?
- Bez przesady. Ty na moim miejscu byś zadzwoniła ?
- No pewnie! To chyba oczywiste.
- Zobaczymy, jak gdzieś wyjadę. - zobaczymy... - To co
powiesz mi gdzie jest ?
- Garderoba, druga szafa po lewo. A tak w ogóle po co ci ona
?
- Bankiet w firmie twojego taty.
- Wiesz nie do końca jestem przekonana, czy ta sukienka jest
odpowiednia na tę okazję.
- Muszę pokazać się z jak najlepszej strony.
- Nie wiedziałam, że twoją są plecy.
- Bardzo zabawne..., ale może masz rację, to zbyt odważne.
To co proponujesz ?
- Co proponuję ? Chyba powierzyłam klucze od mieszkania
nieodpowiedniej osobie.
- Poratuj swoją rodzicielkę. To już jutro. Nie zdążę nic
kupić. - oj, ktoś ma problem.
- Wiesz, że nie lubię, kiedy pożyczasz moje ubrania. -
głównie dlatego, że nigdy do mnie nie wracają.
- Ostatni raz. Wiesz jak cię kocham.
- Okay, to może po drugiej stronie długa brzoskwinia,
widzisz ?
- Idealna! Co ja bym bez ciebie zrobiła.
- Zginęła zapewne. - Nie uważacie, że role powinny być
odwrócone ?
- Opowiadaj jak tam ?
- Daruj sobie, masz czego chciałaś.
- Naprawdę jestem ciekawa. Poderwałaś jakiegoś przystojniaka
? - oszaleję z tą kobietą.
- Kiedyś z tobą oszaleję, na prawdę. Dosyć na dziś, jak
kiedyś jeszcze sobie o mnie przypomnisz to zadzwoń.
- Kocham cię skarbie.
- Ja ciebie też. - rozłączyłam się i położyłam telefon na
stoliczku obok. - Boże daj mi siły na tę kobietę.
- Mama ? - Dopiero teraz zauważyłam, że leżak obok zmienił
właściciela, który mi się przygląda.
- Taa... zwariować można...
- Każda jest trochę szalona, ale to z miłości.
- Jesteś matką, że się wypowiadasz ? - nie zdążyłam ugryźć się w
język, kurczę zawsze muszę coś palnąć. - Przepraszam, po prostu czasami
zapominam się kontrolować. - tłumacz się dziecino, tłumacz, co ci pozostało,
może jakoś z tego wybrniesz.
- Nic nie szkodzi. - chyba naprawdę nic nie szkodzi skoro
się śmieje. Ma na prawdę oryginalny śmiech. Nie można go pomylić z
żadnym innym. - Jestem Niall - podał mi rękę i się uśmiechnął. Może pokrótce go
wam opiszę. Mega przystojny. Szczupły, ciężko stwierdzić czy wysoki bo siedzi, ale ode mnie każdy jest
wyższy, więc przyjmijmy, że wysoki. Blond włosy uniesione do góry, uroczy
uśmiech i najważniejsze, przynajmniej dla mnie, oczy. Mam lekką obsesję na ich
punkcie. Oczy w najpiękniejszym odcieniu błękitu jaki tylko istnieje. Ogólnie
rzecz ujmując jest tak słodziutki i uroczy, że chciałoby się go przytulić.
- Masz piękne oczy. - znowu nie zdążyłam. Teraz to się
wkopałam...
- Dziękuję, to dziwne, ale dość często to słyszę. Za to
twoje włosy - nie wielu by się odważyło. Ale efekt jest genialny. Może i się
nie znam, ale moim zdaniem to twój kolor.
- Dziękuję - o nie, tylko się nie czerwień. Mimowolnie moje
policzki przybrały różowy odcień. Tak przypuszczam... - Może się przedstawię za
nim coś znowu palnę. Jestem Dulce i od razu uprzedzę twoje pytanie. Tak to
imię...
- Słodkie imię dla słodkiej dziewczyny - aww... Czy on nie
jest uroczy ? - Masz z nim, aż takie problemy?
- Ja nie tylko ludzie. Wczoraj taki jeden dupek na przykład.
Do dziś mną trzęsie na samą myśl o nim.
- Nie przejmuj się. Uważam, że to cudowne i bardzo
oryginalne imię.
- Dziękuję...ponownie.
- Sama ?
- Nie, widzisz te dwie w wodzie. To moje przyjaciółki. -
wskazałam na dwie wariatki chlapiące się nawzajem w oceanie.
- I zostawiły cię tu tak samą sobie ?
- Jak widać... - gdy tylko to powiedziałam, zaczęły zmierzać
w naszą stronę.
- Kochanie my umieramy z głodu. Idziemy coś przekąsić ? -
zapytała Any.
- No pewnie. Dziewczyny to jest Niall. Niall to Any i May. -
chłopak wstał podał im rękę i lekko się uśmiechnął, a one to odwzajemniły.
- Wybacz, super mi się z tobą rozmawiało, ale będę musiała
cię opuścić.
- Jakoś to przeboleję, ale może wymienimy się numerami telefonów ?
- No jasne, chętnie się gdzieś spotkam. - wymieniliśmy się telefonami i każde wpisało swój numer. - Mam jeszcze jedną prośbę. Mogę ci zrobić zdjęcie? Chce
mieć je w kontaktach.
- No jasne, ale tylko jeśli zgodzisz się na to samo. -
przytaknęłam i przystąpiliśmy do działania. Zrobiliśmy sobie też wspólne
zdjęcie, pożegnaliśmy się i ruszyłyśmy w poszukiwaniu jakiejś restauracji.
- Dobra co się tam stało ? - zapytała Any, kiedy tylko
oddaliłyśmy się na bezpieczną odległość.
- Nic.
- Jak to nic ? To skąd on się wziął ?
- Przyszedł na leżak obok. Słyszał chyba moją rozmowę z mamą
i zagadał. To wszystko.
- Nie powiem przystojny.
- Raczej słodziutki. Chciałoby się go przytulić. - no
dokładnie May. A nie mówiłam ?
- O tym samym pomyślałam, kiedy go zobaczyłam.
- I co zrobiłaś to ?
- Nie wystarczająco się przed nim upokorzyłam.
- Jak zawsze kochanie. Nie umiesz trzymać języka za zębami.
- powiedziała ta co opanowała tę sztukę...
- Any słonko lepsza ode mnie nie jesteś.
- Jestem, uwierz, jestem.
- May, a ty co myślisz ?
- Ona ma chyba rację. Z naszej trójki, to tobie najczęściej
zdarza się najpierw powiedzieć, a potem pomyśleć. - wszyscy przeciwko mnie...
- A może tu. Wygląda przyzwoicie. - pora skończyć temat
mojego gadulstwa.
- Czemu nie, wchodzimy.
Miejsce było na prawdę fajne. Zjadłyśmy i wróciłyśmy do
hotelu spacerkiem. W naszym lokum rozeszłyśmy się do pokoi. Wzięłam prysznic,
ubrałam pidżamkę i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po
kanałach. W międzyczasie dołączyły do mnie dziewczyny. May zrobiła popcorn i do
dość późna oglądałyśmy jakieś bzdety w TV. Kiedy już zasypiałyśmy na kanapie
postanowiłyśmy, że wystarczy na dziś i każda poszła do siebie. Położyłam się na
łóżeczku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
.....................................................................................................................................................................................................
A oto i piąteczka. Proszę napiszcie coś do mnie, to może być zwykła kropka. Nie wiecie ile taka kropka da mi szczęścia :D Do następnego xx
*.*
OdpowiedzUsuń