środa, 7 października 2015

Nueve

- Dasz mi swój numer telefonu ? - bałam się tego pytania, tak bardzo się bałam.
- Nie, lepiej nie. - spuściłam głowę. - dziękuję za podwózkę. - szybko cmoknęłam jego policzek i uciekłam do hotelu, do dziewczyn.
Kiedy byłam już na górze szybko otworzyłam i zatrzasnęłam drzwi, po czy pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zsunęłam się na podłogę opierając się o nie. Zaczęłam płakać. Najzwyczajniej w świecie zaczęłam ryczeć. Dlaczego ? Sama nie wiem... Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Ktoś próbował dostać się do środka, ale zagradzałam drogę.
- Dul kochanie otwórz drzwi...- usłyszałam po drugiej stronie, ale nawet nie drgnęłam. - proszę wpuść nas... - dalej brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony - będziemy tu stać, aż nas wpuścisz. - na te słowa starłam łzy i szybko przemieściłam się na łóżko. Dziewczyny ostrożnie weszły, a kiedy mnie zobaczyły natychmiast do mnie podbiegły i przytuliły, bo znowu zaczęłam beczeć.
- Skarbie co się stało ? - zapytała z troską Any.
- Nam możesz powiedzieć o wszystkim. - zapewniała May, ale ja nadal milczałam.
- Dul, powiedz co się stało. - ponowiła próbę blondynka.
- Nie naciskaj, powie kiedy będzie chciała. - skarciła ją Maite. I przez chwilę trwała kompletna cisza, a my nadal byłyśmy przytulone.
- Przespałam się z Neymar'em... - wydukałam przez łzy po chwili.
- Z kim ? - zapytała Any.
- No z tym od piłki. - odpowiedziała za mnie Maite.
- Ale dlaczego ?
- Pytasz dlaczego ? Nie wiem, po prostu, miał zawieść mnie do hotelu, ale zapomniał adresu, a ja zasnęłam, więc zawiózł mnie do siebie. Tam wzięłam prysznic i kiedy wyszłam z łazienki on leżał w łóżku, jak się okazało w jego sypialnia. Zaczęliśmy gadać i nagle pociągnął mnie na siebie. Zaczął mnie całować i błądzić rękoma po moim ciele. Nie mam pojęcia co się ze mną stało, chciałam, ale nie potrafiłam zatrzymać tego co się działo. Jakby moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Rano chciałam uciec, ale on się obudził i jakby nigdy nic przywitał się i pocałował mnie. Zaczęłam, że lepiej będzie, jak już pójdę, ale on nalegał, abym została na śniadanie. Spalił tosty, a ja zaczęłam płakać bo nie mogłam znieść tej sytuacji. Zaczął mnie uspokajać i odwiózł mnie tutaj. Chciał mój numer telefonu, ale szybko uciekłam i pobiegłam na górę. Czuję się jak... - i tu nie dokończyłam bo mówiłam to na jednym wdechu i zabrakło mi powietrza, a poza tym znowu zaczęłam płakać.
- Ciii... no już uspokój się. - powiedziała kojącym głosem May.
- Najgorsze jest to, że cały czas o nim myślę. - nie mogłam powstrzymać łez.
- Ludzie robią różne głupoty, wszystko będzie dobrze.
- Nie robią takich głupot jak ja.
- Nie płacz już. - otarła moje łzy Any.
- Nie rozumiem go, o co mu chodzi ? I dlaczego tak na mnie działa ?
- Może... - zaczęła blondynka. - podświadomie coś do niego czujesz ?
- Any ma rację. Kiedy tańczyliście, jakbyście byli dopasowani.
- O czym wy w ogóle mówicie ?
- Wyparcie. Nic więcej nie musisz mówić. Wszystko jest już jasne, ale powiem ci charakterny ten twój jak mu tam... Neymar.
- On nie jest mój. - powiedziałam słabo.
- No już wystarczy... - zatrzymała tę rozmowę w porę May. - proszę iść wziąć długą kąpiel, a ja zrobię coś do jedzenia. Dziś już nigdzie nie pójdziemy. Ucałowały mnie w czułko i zaczęły kierować się do wyjścia.
- Dziękuję... - powiedziałam cichutko, ale tak, że usłyszały.
- Po to tu jesteśmy makaroniku.
Poszłam za radą przyjaciółki i zrobiłam sobie długą kąpiel. Siedziałam w wannie dobrze ponad godzinę. Nałożyłam piżamę i poszłam do kuchni napić się wody.
- O dobrze, że przyszłaś, właśnie miałam cię wołać, siadamy do stołu. - powiedział radośnie szef kuchni.
- Nie jestem głodna.
- Musisz coś jeść. - uparła się, więc usiadłam przy stole. Zaraz potem dołączyła Any. May postawiła przed nami talerze z cudownie pachnącą lasagne. Zaczęłam dłubać w niej widelcem i to by było na tyle.
- Kluseczko nie smakuję ci ? - zapytała zmartwiona kuchareczka.
-To pachnie wspaniale, ale nie mam apetytu.
- Musisz jeść, bo nam się rozchorujesz.
- Przepraszam... - odeszłam od stołu i szybkim krokiem udałam się do pokoju.
Położyłam się na łóżku przykryłam kołdrą i postanowiłam, że lepiej będzie jak już pójdę spać. Była dopiero 18, ale nie miałam na nic siły, poza tym kiedy będę spała nie będę myślała o nim. Chyba udało mi się zasnąć, ale usłyszałam swój telefon. Zeszłam z łóżka i wyciągnęłam go z torebki, którą rzuciłam wcześniej na podłogę. Nie zdążyłam odebrać, a numer był mi nie znany, więc odłożyłam telefon na szafkę i wróciłam do spania. Telefon znowu zaczął dzwonić i znowu nieznany numer, postanowiłam odebrać, skoro dzwoni drugi raz to pewnie coś ważnego.
- Tak ? - powiedziałam zaraz po przyłożeniu urządzenia do ucha.
- Płakałaś. - co ? Skąd on to niby wie ? Stwierdził jakby był tego w 100 % pewien. Gdyby mnie widział to rozumiem, bo wyglądam jak zwłoki z podpuchniętymi oczami, ale przez telefon po jednym moim słowie ? Zaczęłam panikować, że może podgląda mnie przez okno, ale zdałam sobie sprawę, że mieszkamy na samej górze i to fizycznie niemożliwe. Więc jak ja się pytam ??
- Neymar ? - wolałam się upewnić, choć dobrze znałam ten głos.
- Płakałaś. - powtórzył znowu.
- Skąd masz mój numer ? - Niall ?
- Dlaczego ?
- Co ?
- Płakałaś. Przeze mnie ?
- Jestem głupia to płaczę.
- Nie waż się tak mówić. Jadę do ciebie. - że co ?
- Nie. - szybko odpowiedziałam.
- Nie zostawię cię tak.
- Dam sobie radę, jestem zaradną dziewczynką. Zapomnij o mnie i nie przyjeżdżaj tu. - nie to chciałam powiedzieć, o wiele bardziej pasowałoby mi coś w stylu " dobrze czekam, pośpiesz się", ale to nie było odpowiednie. Od kiedy ja się przejmuję mówieniem odpowiednich rzeczy ? W każdym bądź razie po tych słowach rozłączyłam się. Przykryłam się kołderką po samą szyję i próbowałam ponownie zasnąć. Poczułam jak ugina się materac i jakaś ręka oplata mnie w pasie co sprawiło, że się przebudziłam. Do moich nozdrzy dostał się ten charakterystyczny zapach i wiedziałam, że nie może to być nikt inny. Czy on nie rozumie słowa "nie" ? Odczekałam chwilę, było mi tak dobrze i bezpiecznie. Otworzyłam oczy i odwróciłam się przodem do niego.
- Hej słoneczko... - powiedział cicho i pocałował mnie w czoło.
- Mówiłam, żebyś nie przyjeżdżał...
- Wydawało mi się, że usłyszałem coś innego. - czy on czyta w myślach ?
- Po co przyjechałeś ?
- Płakałaś.
- To nie jest powód.
- Nie chce żebyś była przeze mnie smutna.
- Dlaczego to robisz ?
- Co ?
- Jesteś taki miły, troskliwy i w ogóle ? - gdzie tamten Neymar ?
- To źle ?
- Nie tylko...
- Polubiłem cię, trochę zepsułem swoje pierwsze wrażenie. Może zaczniemy od początku ? - za dużo wrażeń jak na jeden dzień...
- Nie chce zaczynać od początku i udawać, że nic się nie stało. Stało się i dobrze o tym wiemy. Jestem zagubiona, nie mam pojęcia co się dzieje, ale wiem, że nie potrafię udawać i nie potrafię zapomnieć, nieźle się rozgościłeś w mojej głowie. - uśmiechnął się jakby zwycięsko na ostatnią część.
- W takim razie co chcesz zrobić ? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.
- Zostawmy to tak jak jest. Zobaczymy co się stanie. - sama nie wierzę w to co mówię, ale przy nim nie potrafię myśleć racjonalnie. W jego oczach za to zapaliły się te zielone iskierki.
- Dobrze księżniczko. - przytulił mnie trochę mocniej. - ale obiecaj, że nie będziesz płakać.
- Nie składam obietnic i nie pozwalam ich nikomu składać, bo gdy się ich nie dotrzyma rozczarowanie jest o wiele bardziej bolesne, ale nie zamierzam już płakać. 
- Głębokie, spodobała mi się filozofka ? - spodobała ? filozofka ?
- Nie jestem filozofką...
- To czym się zajmujesz ?
- Modą, jestem projektantką.
- Jeszcze lepiej. - wyczuwam sarkazm ?
- Co to miało znaczyć ?
- Nic.
- No powiedz...
- Lubisz to ?
- Czy to lubię ? Ja to kocham, chcę to robić do końca życia. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym przestać rysować. To jak tworzą ci się obrazy w głowie, które przelewasz na papier, jest niesamowite.
- Oczy ci błyszczą, gdy o tym mówisz. Naprawdę musisz to kochać. Mam nadzieję, że zaprojektujesz coś dla mnie.
- No pewnie. Ty nie lubisz swojej pracy ?
- Lubię, lubię...
- Mało to było przekonujące.
- Lepiej idź spać, ten dzień był pełny wrażeń, na pewno jesteś zmęczona. - przytaknęłam na to głową, przytuliłam się do niego i zasnęłam.
Obudziłam się w kiepskim stanie, nie ma co się dziwić skoro płakałam pół dnia. Rozejrzałam się po pokoju. Nie było go... Na co liczyłaś ? Że zostanie na noc, naiwna dziewczynka... Nasza wczorajsza rozmowa była dziwna. W sumie wszystkie są. Nie wiem co o tym myśleć... Działa, a raczej działał mi na nerwy,a wczoraj był taki opiekuńczy i troskliwy, zupełnie inny niż przedtem. Może ma brata bliźniaka, bo jakoś trudno mi uwierzyć, że to jedna i ta sama osoba. Chociaż sytuacja z plaży mówi sama za siebie. Ten facet to jakaś zagadka... Dobra trzeba się ogarnąć. Zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Otworzyłam drzwi i... 

................................................................................................................
Dziewiątka. Czekam na Wasze reakcje ;)
Do następnego xx

1 komentarz:

  1. Jak ty mogłaś skończyć tak rozdział!? Jak?!
    Ale przyznam, wspaniały jest.

    OdpowiedzUsuń