środa, 21 października 2015

Once

Ja: A i przestań mnie tak nazywać...
- Co tam tak piszesz ? Później z nim pogadasz. - powiedziała Any wchodząc na balkon.
- Już, już. - skończyłam pisać ostatnią wiadomość, podniosłam się z miejsca i pojechałyśmy do klubu.
W środku było sporo ludzi, ale nie było tak tłocznie jak w klubie, do którego zaprosił nas Niall. W końcu nie każdy lubi karaoke. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku. May poszła po coś do picia, a my rozglądałyśmy się po pomieszczeniu. Jakiś nieźle wstawiony facet masakrował właśnie Katy Perry.
- Proszę, trzy razy sok moje pomarańczki. - powiedziała May stawiając szklanki przed nami.
- Nie mogę tego słuchać, pokażmy im jak się śpiewa. - zaczęła Any.
- Już ? Dopiero co przyszłyśmy.
- Nie ma co tracić czasu. - zachęcała nas - po to tu przyszłyśmy. - podeszłyśmy, więc do człowiek obsługującego karaoke i zaczęłyśmy wybierać spośród listy piosenek. Po długiej dyskusji co chcemy śpiewać, zdecydowałyśmy się na jeden z kawałków Shakiry. Podzieliłyśmy się tekstem i weszłyśmy na mini scenę. Nie powiem miałam tremę i to sporą, mimo że nikt mnie tu nie zna, a to tyko zabawa. Muzyka zaczęła wydostawać się z głośników i zaczęłyśmy niepewnie. Potem poszło już z górki. Śpiewałyśmy piosenka po piosence, świetnie się przy tym bawiąc i nie dopuszczając nikogo innego na scenę. Widownia reagowała pozytywnie. Chyba im się podobało. W każdym bądź razie niczym w nas nie rzucali. Kiedy zaczęłyśmy odczuwać, że nasze gardła jutro nie wydobędą żadnego dźwięku, zeszłyśmy ze sceny i wróciłyśmy do hotelu. Wzięłam szybki prysznic, bo było późno, a ja byłam zmęczona. Położyłam się do łóżka i sięgnęłam po telefon. 1 nieodebrana wiadomość.
Neymar: Do której to się imprezuje ? 
Ja: Ile ma się ochotę :D
Neymar: Tęsknie... 
Ja: Powtarzasz się skarbie... Jak chcesz się spotkać to powiedz.
Neymar: "Skarbie" to mi się podoba. 
Ja: Nie przyzwyczajaj się, to było jednorazowe :P 
Neymar: Chciałbym się spotkać, ale nie mogę - praca. 
 Ja: Powiesz mi w końcu czym się zajmujesz ? 
Neymar: Praca to praca... 
Ja: Sprytnie, ale nie myśl, że dałam za wygraną. Zasypiam... 
Neymar :Dobranoc księżniczko :* 
Ja : Dobranoc dupku ;)
Przez calutki tydzień nie wydarzyło się nic specjalnego. Chodziłyśmy na plażę, łaziłyśmy po mieście, zaliczyłyśmy jeszcze kilka razy karaoke ( chyba już mieli nas tam dosyć) i ćwiczyłyśmy taniec brzucha. Ani razu nie widziałam się z Neymar'em. To znaczy pisaliśmy codziennie, wydaje mi się, że popadłam w nałóg pisania z nim. Tak chciałabym się z nim zobaczyć... ujrzeć ten cudny uśmiech, którym mnie obdarowuje. To dziwne, co nie ? Jeszcze jakieś dwa tygodnie temu spotkanie z nim uważałam za najgorszą karę, a teraz ? Czekam, czekam i czekam... Może to jego gra i tak naprawdę nie chce mnie widzieć, było fajnie, ale cześć ? Czy jestem aż tak głupiutka ? Proszę, nie odpowiadajcie. Niall też był zajęty. Jestem taka straszna, że nikt nie chce się ze mną widzieć ? Wracając. Jak co dzień siedziałyśmy w jadalni i wcinałyśmy śniadanie planując dzień. Nagle usłyszałam dobrze znaną mi melodię - mój telefon. Zerwałam się jak poparzona i pobiegłam do pokoju mało się nie zabijając.
- Niall !! - krzyknęłam po odebraniu telefonu z wymalowanym bananem na twarzy.
-  Nie sądziłem, że aż tak ucieszy cię mój telefon. - usłyszałam jego śmiech po drugiej stronie.
- Wcale się nie cieszę. - zaczęłam się z nim droczyć.
- To pewnie nie chcecie nigdzie wyskoczyć. W takim razie nie przeszkadzam...
- Nie, czekaj !!! - przerwałam mu, a ten znowu się zaśmiał. - to znaczy przemyślimy to, muszę sprawdzić, czy nie mam żadnych planów.
- W takim razie proponuje dziś 18 ?
- Sprawdzę co da się zrobić i oddzwonię. - zagrałam jak najlepiej umiałam.
- To do usłyszenia.
- Do usłyszenia.
Po zakończonej rozmowie wróciłam biegiem do dziewczyn usiadłam na krześle i wypiłam całą szklankę soku.
- Powiesz nam dlaczego narażałaś swoje życie tym szalonym rajdem, a potem krzyczałaś w pokoju ? - zapytała pełna spokoju Any.
- Niall dzwonił !! - szeroki uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy.
- Chce się spotkać ? - tym razem zabrała głos May.
- Zgadłaś. To co wchodzimy w to ?
- Pytasz się nas o zdanie ? To niezwykle ciekawe... Wcześniej jakoś ani razu nie przeszło ci to przez myśl.
- Olewał mnie przez cały tydzień. Muszę zgrywać niedostępną.
- W takim razie nie idźmy.
- Co ?!? Musimy pójść...
- Przecież chcesz zgrywać niedostępną.
- Ale bez przesady...
- Zwariować z tobą można...
- Czyli idziemy ?
- A mamy inne wyjście ?
- Teoretycznie tak, praktycznie nie.
- Ta cała rozmowa jest bez sensu.
- To ja dzwonię. - zadowolona wybrałam numer i czekałam na odpowiedź.
- Tak ? - usłyszałam głos blondyna.
- Sprawdziłam i okazało się, że wieczorem nie mamy żadnych planów.
- Świetnie. Będę po was o 18.
- Gdzie się wybieramy ?
- Niespodzianka...
- Ale nie wiem jak się ubrać.
- Luźno. Nic więcej nie powiem. Do zobaczenia.
- Pa, pa.
Skończyłyśmy śniadanko. Czas do spotkania z chłopakiem zapełniłyśmy wyjściem na plażę i obiadem. Wróciłyśmy do hotelu. Wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż i wyszłam poszukać jakiś ubrań. Luźno ? Wybrałam morelowe szorty i szarą luźną koszulkę na ramiączkach, którą wpuściłam w spodenki. Do tego białe tenisówki, niewielkich rozmiarów torebka i długi łańcuszek. Włosy spięłam w koka w tak zwanym nieładzie. Sięgałam po flakonik z perfumami, kiedy zadzwonił telefon.
- Jestem pod hotelem. - poinformował mnie blondyn.
- Zaraz zejdziemy. - rozłączyłam się, użyłam perfum i poszłam po przyjaciółki.
- Trochę długie było to "zaraz". - powiedział, kiedy zajęłyśmy miejsca w samochodzie.
- Nigdy nie czekałeś na kobietę ?
- Czy ja wiem, na pewno nie na trzy...
- Nie marudź. Lepiej powiedz, gdzie chcesz nas wywieść ?
- Mówiłem, że to niespodzianka. Poza tym warto było czekać, wyglądacie ślicznie.
- Dziękujemy. - odpowiedziałyśmy chórem.
- Nigdy mi się to nie znudzi. - usłyszałyśmy jego śmiech.
- Czyli nic nie powiesz ?
- Nie. - powiedział jakby dumny z siebie.
Nie wiem, ile dokładnie jechaliśmy. Niall zjechał w jakąś wąską dróżkę i było wiadomo gdzie nas wywiózł. WESOŁE MIASTECZKO. Te dwa magiczne słowa. Kiedy ostatnio byłam w takim miejscu? Wydaje się jakby wieki temu. Kiedy byłam  mała, a moim jedynym problemem był szlaban na słodycze. Beztroskie czasy...W sumie jakby się tak zastanowić to teraz nie mam jakiś większych problemów. A nie, czekajcie... Jest taki jeden i ma na imię Neymar. Ale dajmy sobie dziś z nim spokój.
- Może być ? - zapytał kiedy wyszłyśmy z auta.
- Nie masz pojęcia, jaką sprawiasz nam tym radochę. - dziewczynom też lśniły oczy na widok tych wszystkich atrakcji.
- Chodźmy już !! - Any się zniecierpliwiła.
Poszliśmy w stronę miasteczka. Znaleźliśmy kasę z biletami. Stanęliśmy w kolejce i zaczęliśmy się zastanawiać na co mamy ochotę. Nagle zobaczyłam ciemność i poczułam ręce zasłaniające mi oczy. Od razu do moich nozdrzy dostał się ten zapach, który rozpoznam wszędzie.
- Neymar !! - czy ten dzień może być lepszy ?
- We własnej osobie. - zdjął ręce i przywitał się ze wszystkimi.
- Co tu robisz ?
- Niall mi powiedział, ale mogę sobie pójść.
- Nieee... - przeciągnęłam. Tak dobrze było go zobaczyć. Naprawdę tęskniłam, a uśmiech nie schodził z twarzy ani mi, ani jemu. Staliśmy wpatrzeni w siebie. Jakbyśmy nie widzieli się co najmniej dziesięć lat.
- Nie żebyśmy chcieli przeszkadzać, ale idziemy kochani. - wybudziła nas z transu Any. Ocknęliśmy się i dołączyliśmy do reszty. Chcieliśmy zaliczyć każdą atrakcję. Zaczęliśmy od karuzeli łańcuchowej, potem poszliśmy na rollercoaster. Na sam koniec udaliśmy się na diabelskie koło. Siedziałam w wagoniku z Ney'em za sprawą pozostałej trójki. Było już ciemno, a widoki zapierały dech w piersiach. Miasto nocą z takiej wysokości wygląda zjawiskowo. Postanowiłam to uwiecznić. Neymar zabrał mi urządzenie z dłoni, obrócił w naszą stronę, przysunął się do mnie bliżej i objął mnie ramieniem, po czym ucałował mój policzek. Poczułam jak tak zwane motyle w moim brzuchu robią niezłą imprezkę. Zakryłam usta ręką i zrobiłam zdziwioną minę, a Jr. zrobił zdjęcie, a ściślej kilka zdjęć, do których robiliśmy przeróżne miny. Zjechaliśmy na dół. Niall i dziewczyny chcieli iść jeszcze raz na kolejkę, ale w moim brzuchu zmieszało się nieźle po pierwszym razie, dodając do tego te nieszczęsne motylki, wychodzi mieszanka wybuchowa. Poszli więc sami, a Ney zaproponował, że odwiezie mnie do hotelu.
- Popatrz na tę pandę, czy nie jest przesłodka ? - powiedziałam wskazując na sporych rozmiarów pluszaka.
- Podoba ci się ? - przytaknęłam, a ten pociągnął mnie za rękę w stronę gry.
- Daj spokój. - zaczęłam protestować, ale nie dało mu się wybić tego z głowy. Zadaniem było strzelanie w różne cele. Szło mu dobrze, za dobrze. Gdzie się nauczył tak strzelać ? Udało mu się trafić wszystkie cele i zdobył dla mnie tę pandę.
- Dziękuję. - powiedziałam nieśmiało.
- Widziałem jak na nią patrzysz, musiałem ją dla ciebie zdobyć. - posłał mi szeroki uśmiech.
Po drodze do samochodu kupiliśmy jeszcze watę cukrową. Doszliśmy do niego, a Ney go otworzył.
- Poczekaj, ubrudziłaś się. - dotknął mojego policzka zmazując watę kciukiem, który zaczął przesuwać w stronę moich warg. Poparzył mi głęboko w oczy, jakby coś w nich zobaczył. No nie ile można imprezować ? Po chwili wpił się w moje usta, pchając mnie lekko na auto. To było tak zachłanne, a zarazem tak słodkie i delikatne. Opierając się o samochód całowaliśmy nie mając zamiaru przestać. W końcu skończyło się powietrze. Oderwaliśmy się niechętnie od siebie i uśmiechnęliśmy się do siebie lekko zawstydzeni ?? To znaczy ja byłam zawstydzona, on niekoniecznie. Wsiedliśmy w milczeniu do pojazdu i pojechaliśmy do hotelu.
- Jesteśmy na miejscu. - oznajmił wyłączając silnik.
- Może wejdziesz ? - zaproponowałam nieśmiało.
-  Nie odrzuca się takiej propozycji. - puścił oczko i opuściliśmy auto.
- Napijesz się czegoś ? - zapytałam, kiedy tylko weszliśmy do środka.
- Nie, dzięki.
- Na pewno ?
- Nie.
- A może jednak ?
- Uparłaś się, co ? To może herbata.
- Chcę być po prostu miła. - poszłam do kuchni i zalałam czajnik wodą.
- Mogę wziąć prysznic ? - zapytał tak po prostu.
- Prysznic ?
- Nie pójdę spać brudny...
- Chwila, chyba nie do końca rozumiem...

....................................................................................................................................................
Jedenastka proszę Państwa. Taka trochę nijaka, ale...
Do następnego xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz