środa, 9 grudnia 2015

Diecinueve

To już dziś. Nie mogę w to uwierzyć. Wydawało się, że jeszcze jest czas, ale czas zrobił nas w balona. Od rana chodzę cała poddenerwowana. Dziewczyny starają się uspokoić mnie na wszelkie możliwe sposoby, ale to niewykonalne. Próbuję się czymś zająć, aby pogrążyć myśli w czymś innym. Na dodatek Neymar nie dawał jeszcze dziś znaku życia. Wyobrażam sobie w jakim jest stanie. Wariuje już od tygodnia. Może do niego napisać, zadzwonić ? Nie... tylko go bardziej zestresuje.
- Masz. Wypij. - wydała polecenie May, wyrywając mnie z zamyśleń.
- Co to ? - chcę wiedzieć czym mnie faszeruje.
- Melisa. Dobrze ci zrobi. - spojrzała na mnie z troską. Upiłam łyk i poczułam, jak gorący napój przepływa przez mój przełyk. - Czym się tak przejmujesz ? Wszystko będzie dobrze.
- Diego jest zdolny do wszystkiego. Boję się, że zrobi coś Neymar'owi.
- Daj spokój ! Ney mu się nie da. Skopie mu tyłek i będzie świętował zwycięstwo.
- Obyś miała rację. Ja niestety mam złe przeczucia.
- Przesadzasz. Zrelaksuj się i pójdź zobaczyć jak twój chłopak wygrywa. - uśmiechnęła się szeroko. - O której zaczyna się mecz ?
- O 22.
- Musimy ci jakoś zapełnić ten czas. Plaża ? To ostatni tydzień tutaj. Uwierzysz, że to już prawie koniec naszych rajskich wakacji ? Nie chcę stąd wyjeżdżać...
- Co ja mam powiedzieć ? Na myśl o rozstaniu z Ney'em mam gęsią skórkę.
- Na razie o tym nie myśl. Spędźmy jak najlepiej ten ostatni tydzień.
- Zgadzam się z May. - weszła do salonu Any. - Plaża ? - przytaknęłyśmy i zaczęłyśmy się zbierać. Słońce paliło niemiłosiernie. Kocham taką pogodę. Leżałam sobie na leżaku i korzystałam z tych ostatnich dni wakacji. Mój telefon zaczął wydawać z siebie melodię. Mama ?
- Co się stało, że dzwonisz ?
- Jak się masz kochanie ? - zignorowała moje pytanie.
- Dobrze. Co u was ?
- Wyśmienicie. Dobrze się bawisz ? Poznałaś kogoś ? - powiedzieć jej czy nie ?
- A ty ciągle o tym samym. Daj już spokój...
- Tylko pytam. Na pewno wpadłaś komuś w oko. - drążyła temat.
- Jest taki jeden...- chyba tego pożałuję.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Pablo !!! Pablo ?!?! Nigdy nie ma go w domu, kiedy jest potrzebny. - miałam rację, że tego pożałuję... - Opowiadaj. Jak się nazywa ? Jaki jest ? Jak wygląda ? - nieźle się nakręciła.
- Nic ci nie powiem i uspokój się kobieto.
- Tak się cieszę, że moja córeczka w końcu sobie kogoś znalazła. - świergotała do telefonu. - Kiedy wrócisz, wszystko mi opowiesz. - normalnie widzę to szczęście wypisane na jej twarzy.
- Tak, tak - powiedziałam beznamiętnie.
- Muszę usiąść. - zaczyna się z nią dziać coś niedobrego. Obym ja nie była taka na starość. - Dobrze kończę. Tata nie uwierzy, jak mu powiem. Szczęścia kochanie i wracaj szybciutko. - posłała mi całusa i się rozłączyła. Oto moja mama proszę państwa. Przynajmniej sprawiła, że zapomniałam o dzisiejszym wieczorze choć na chwilę. Wróciłam do leżakowania. Spędziłyśmy na nicnierobieniu prawie cały dzień, ale w końcu to ostanie dni tutaj. Wróciłyśmy do hotelu późnym popołudniem. Siedziałyśmy na kanapie i oglądałyśmy jakieś bzdety w telewizji. Cały czas w głowie krążyły mi myśli dotyczące dzisiejszego wieczoru. Chciałabym mieć to wszystko już za sobą... Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Podniosłam się, bo Any i May nawet nie drgnęły. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich Neymar'a.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam wtulając się w niego. Miałam niewielką nadzieję, że powie, że kończy z tym wszystkim... Jaki mógłby być inny powód ?
- Zabieram cię gdzieś. - uśmiechnął się tajemniczo. A więc taki...
- Gdzie ? - przyłożył palec do ust i pokręcił przecząco głową. No tak... ta jego tajemniczość. - przebiorę się i możemy iść.
- Nie mamy czasu, wyglądasz ślicznie. Powiedz dziewczynom i jedziemy. - tak też zrobiłam.
- Okay, spotkamy się na stadionie. - odpowiedziały niewzruszone. Wsiedliśmy do samochodu, Ney odpalił silnik i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Robiło się już szaro. Latarnie powoli zaczynały oświetlać ulice. Jechaliśmy w zupełnej ciszy. Patrzyłam przez szybę na świat pędzący za nią, a Ney spoglądał tylko co jakiś czas na mnie posyłając mi niewielki uśmiech. W końcu dojechaliśmy do celu.
- Jesteśmy na miejscu. - wyłączył silnik i spojrzał na mnie. Wysiadł z auta, okrążył je i otworzył mi drzwi.
- Dziękuję - powiedziałam wysiadając. Spojrzałam w górę na szyld budynku, przed którym staliśmy. "TATTOO" brzmiał napis. Przeczytałam go w myślach chyba ze cztery razy, bo jakoś to do mnie nie docierało.
- Co my tu robimy ? - zapytałam w lekkim osłupieniu i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Pamiętasz jak powiedziałaś, że uwielbiasz moje tatuaże i kiedyś chciałabyś sobie jakiś zrobić ? - pokiwałam twierdząco głową. - No więc, "kiedyś" jest dziś. - uśmiechnął się tak ciepło. Ja natomiast powoli analizowałam każde słowo, które wypowiedział i składałam je w całość.
- Nie mówisz poważnie ? - wykrztusiłam.
- Jestem jak najbardziej poważny. Chodź. - złapał mnie za rękę i zaprowadził do środka. Był to niewielki salon. Wszędzie były porozwieszane zdjęcia i szkice tatuaży. Słychać było stłumiony dźwięk pracującej maszynki. Podeszliśmy do kobiety stojącej za ladą. Przywitała nas przemiłym uśmiechem.
- Jest Nacho ? Umówiliśmy się. - zapytał kobiety Ney, jakby dobrze ją znał. Pewnie jest tu częstym gościem.
- Jest, już go wołam. A co to za śliczna istotka ci towarzyszy ? Czyżby nasz maluch znalazł tę jedyną ? - mówiąc to przeniosła wzrok na mnie.
- Dulce. - przedstawiłam się nieśmiało.
- Cat. - posłała mi szeroki uśmiech. - Miło cię poznać koteczku. Nacho !!!
- Co jest ? Ney ! Jak dobrze cię widzieć ! - zza futryny wyszedł wysoki brunet, wytatuowany od stóp do głów. Przywitał się z Jr. uściskiem, jakby byli dobrymi znajomymi, po czym spojrzał w moim kierunku.
- Kim jest ta ślicznotka ? - zapytał z zaciekawieniem.
- Dulce. - powiedziałam posyłając niewielki uśmiech.
- No, no masz gust. Nacho. - podał mi rękę, którą uścisnęłam - Dawno cię tu nie było. - zwrócił się do Neymar'a.
- Wiesz, byłem trochę zajęty. - podrapał się po karku w ten jego charakterystyczny sposób.
- No tak. - pokiwał twierdząco głową, jakby doskonale go rozumiał. - Co mogę dla ciebie zrobić ?
- Chcemy dopasowane tatuaże. - chcemy ? Chyba się przesłyszałam.
- Czyli to na poważnie ? W sumie dawno nie widziałem cię w takim stanie. Zawróciłaś mu w głowie. Mam pomysł...
- Na to liczyłem. Zdajemy się całkowicie na ciebie.
- To kto pierwszy ? - zapytał jakby bał się, że pomysł za chwile wyleci mu z głowy. - Neymar ? - on tylko pokiwał twierdząco. Nacho zaprowadził nas do jednego z pomieszczeń. Usadowiłam się na czarnej kanapie. Zaczęłam się denerwować i chyba było to po mnie widać. Pewne jest to, że Ney to zauważył. Podszedł i kucnął naprzeciwko mnie łapiąc mnie za dłonie, na co przeszedł po mnie przyjemny dreszcz.
- Jeśli nie chcesz, nie musimy tego robić. - otuliło mnie jego ciepłe spojrzenie.
- Nie, chcę to zrobić. Po prostu trochę się denerwuję.
- Nacho to profesjonalista. Nie dałbym cię tknąć komuś komu nie ufam. Wszystko okay ?
- Mhm - pokiwałam głową. Ney wrócił na fotel, a Nacho zaczął czynić swoją powinność. Włączył maszynkę i przyłożył ją do skóry. Siedziałam w idealnym skupieniu przyglądając się pracy tatuatora. Po kilku chwilach tatuaż był skończony. Nadeszła moja kolej. Nie jestem strachliwą osobą, mimo to nogi mi się trzęsły, a serce biło szybciej niż zwykle. Powoli wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę fotela.
- Pierwszy raz ? - zapytał spokojnie.
- Aż tak to widać ?
- Troszeczkę - pokazał gestem ręki. - Spokojnie, będę delikatny - puścił mi oczko. - Podaj dłoń. - zrobiłam jak kazał. W tym samym momencie Ney złapał mnie za drugą rękę. Nacho oczyścił miejsce, w którym miał znajdować się tatuaż, sięgnął po maszynkę - Gotowa ? - spojrzał na mnie gotowy do pracy. Pokiwałam głową, na co przystąpił do dzieła. Ścisnęłam mocniej dłoń Neymar'a i powoli oddychałam. - Gotowe. - powiedział po chwili tatuator.
- Już ? - zapytałam zdziwiona.
- Widzisz, nie było tak strasznie.
- Jeszcze mi się to spodoba...
- Wtedy zapraszam do mnie. Podoba się ? Złapcie się za ręce. - złączyliśmy nasze dłonie. Na wewnętrznych stronach naszych serdecznych palców widniały kontury połówek serca, które po złączeniu tworzyły całość.
- Jest piękny. - powiedziałam cicho i próbowałam powstrzymać łzy.
- Właśnie o coś takiego mi chodziło. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. - uścisnął go w geście podziękowania. Nacho opatrzył nam tatuaże i dał specjalną maść. Opuściliśmy salon i wsiedliśmy do auta.
- Mamy jeszcze jeden przystanek po drodze. - powiedział po odpaleniu silnika.
-  Coś jeszcze ? Wystarczy mi wrażeń na dziś. - westchnęłam głośno.
- To niedaleko. 

........................................................................................................................
Dziewiętnaście !! Mam nadzieję, że się Wam podoba.
Dajcie znać w komentarzach.
Do następnego xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz