niedziela, 6 grudnia 2015

Dieciocho

- Zgoda - pewnie wydostało się z moich ust. Diego uśmiechnął się zwycięsko, a Ney spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Mój niewyparzony język... Nie mam pojęcia dlaczego to powiedziałam, ale nie było odwrotu. Powoli zaczynałam tego żałować, kiedy doszło do mnie na co się zgodziłam. Dla dobra wszystkich powinni uciąć mi język.
- Dulce, po prostu powiedz, że mnie wolisz i zostaw tę niedołęgę.
- Neymar wygra. - powiedziałam to tak pewnie jak tylko umiałam.
- Zobaczymy... - przeciągnął.
***
- Przepraszam... - zaczęłam, kiedy staliśmy już na starcie przy aucie Neymar'a. - Nie wiem co we mnie wstąpiło. On wydawał się tak pewny siebie. Pomyślałam, że powinieneś mu pokazać, kto jest lepszy. Dopiero później dotarło do mnie, jaka jest cena przegranej.
- Nie pozwolę mu cię dotknąć, rozumiesz. - złapał mnie za podbródek i powiedział prosto w oczy.
- Uważaj na siebie. - pocałowałam go i ruszyłam w stronę Niall'a i dziewczyn. Ney i Diego rzucili sobie wrogie spojrzenia i wsiedli do swoich samochodów. Odpalili silniki, a jakaś hojnie obdarzona blondynka stanęła między nimi i zamachała chorągiewką. Po chwili dało się usłyszeć pisk opon, a wszędzie unosił się szary dym. Wtulona w Niall'a modliłam się, aby Neymar'owi nic się nie stało. Przestałam myśleć o tym, czy wygra. W sumie zasłużyłam sobie na taką karę za narażanie życia człowieka, którego... kocham ? Nie przeżyję tego, jeśli on nie dojedzie tu bez szwanku. Diego jest zdolny do wszystkiego... Z każdą kolejną myślą zdawałam sobie sprawę jaką straszną osobą jestem. Jak zahipnotyzowana patrzyłam na metę. Wydawało się jakby to trwało wieczność... Z każdą minutą byłam coraz bardziej przerażona i w mojej głowie kłębiły coraz to czarniejsze myśli.
- Spokojnie mała. On to wygra. - powiedział to z ogromnym spokojem Niall. Mimo to nadal miałam wrażenie, że za chwilę serce wyskoczy mi z piersi. Nagle tłum się ożywił, co mogło oznaczać tylko jedno. Jednak ja nadal niczego nie widziałam. Myślałam, że zemdleję, kiedy zobaczyłam samochód Diego, który zbliżał się do mety. Zamknęłam oczy, nie mogłam na to patrzeć. Gdyby nie podtrzymujący mnie blondyn leżałabym nieprzytomna na ziemi. Nagle usłyszałam pisk hamulców, wiwaty i wrzaski ludzi.
- Udało się !! Dulce!! Słyszysz, on to wygrał !! Mówiłem ci !!- zaczął krzyczeć Niall i uścisnął mnie mocniej z radości. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam jak oboje wychodzą z samochodów. Diego był wściekły i próbował wyładować się na swoim aucie. Nie wiele myśląc pobiegłam w stronę Neymar'a i rzuciłam się w jego ramiona. Poczułam niewyobrażalną ulgę i radość jednocześnie. Łzy mimowolnie zaczęły wydostawać się z moich oczu.
- Już dobrze. - mówiąc to gładził moje włosy.
- Tak strasznie się bałam, że coś ci się stanie. - spojrzałam na niego, po czym jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
- Niepotrzebnie. Wygraliśmy słońce!! - podniósł mnie i zakręcił się ze mną wokół własnej osi.
- To nie koniec. Jeszcze cię zdobędę. - Diego podszedł do nas i powiedział to nad wyraz spokojnie, po czym zaśmiał się pod nosem, na co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, a Neymar zacisnął swoje pięści.
- Nie warto. - zatrzymałam Jr., który zamierzał do niego ruszyć. - Kocham cię. - pocałowałam go delikatnie.
***
Leżeliśmy w sypialni Neymar'a w zupełnej ciszy, która ani trochę nam nie przeszkadzała. On bawił się kosmykiem moich włosów, a ja wsłuchiwałam się w bicie jego serca kreśląc na jego ciele wzorki . To zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy na świecie.
- Naprawdę się o mnie martwiłaś ? - przerwał tę ciszę Neymar.
- Byłam przerażona, tak strasznie się bałam, że coś ci się stanie i to w dodatku przez moją głupotę i niewyparzony język.
- To nie twoja wina. Gdybym nie chciał to bym nie pojechał. Nie obwiniaj się... - musnął czule moje czoło.
- Kiedy zobaczyłam tylko samochód Diego... Nie mogłam na to patrzeć... A potem usłyszałam krzyk Niall'a i okazało się, że jesteś cały i zdrowy, a na dodatek wygrałeś.
- Nie mogłem pozwolić mu wygrać. Cały czas miałem cię w głowie. Wiedziałem, że muszę wygrać... dla ciebie. - złączył swoje gorące wargi z moimi. - Nic ani nikt nas nie rozdzieli. Obiecuję. - obdarzył mnie najwspanialszym uśmiechem na świecie. Spojrzałam na niego znacząco. - Dobrze usłyszałaś. Obiecuję. - wyszeptał wprost do mojego ucha, a w moim brzuchu zatrzepotało stado motyli.

............................................................................................................
Osiemnaście czyli malutki prezencik z okazji Mikołajek ode mnie. 
Dostaliście jakieś prezenty ??
Do następnego xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz