Siedzę sobie na trybunach i przyglądam się trenującym
chłopakom. Za tydzień finał, a Neymar odkąd się o wszystkim dowiedziałam chodzi
cały spięty. Tak strasznie mu zależy... Udaje, że wszystko jest okay, ale ja nie
jestem aż tak głupia. Poza tym w drugiej finałowej drużynie jest Diego, co
tylko potęguje jego zdenerwowanie. Wolałabym żeby ten mecz w ogóle się nie
odbył, ale co ja mogę ? Pozostaje mi wspierać Ney'a i być przy nim. Trening się
skończył, a chłopcy cali spoceni i zmęczeni leżą na murawie.
- Dulce ! - krzyknął w moją stronę Neymar przywołując mnie
gestem ręki. Ostrożnie zeszłam z trybun i zaczęłam iść między chłopakami,
którzy nie kryli się z wlepianiem we mnie swoich paczydeł. Neymar chrząknął na
nich i pocałował mnie delikatnie. - Chcesz zagrać ? - zapytał słodko.
- Ja ? - kiwnął twierdząco głową. Spojrzałam na swoje buty.
Na nogach miałam szpilki...świetny wybór, doprawdy geniusz z ciebie. Niewiele
myśląc zdjęłam je z nóg i ruszyłam w stronę piłki. Ney poszedł w moje ślady.
Zaczął mnie atakować i po chwili piłka znajdowała się pod jego nogami.
Bezskutecznie próbowałam mu ją zabrać. Niestety moje umiejętności ograniczają
się do tego, że kiedy miałam jakieś 6 lat mój tata postanowił, że nauczy mnie
grać. Chyba nie muszę mówić jak to się skończyło. Zrezygnowana stanęłam na
środku boiska i udawałam obrażoną.
- Co jest księżniczko ? - zapytał dryblując piłką.
- To nie fair. - powiedziałam głosem wkurzonej pięciolatki.
- Pszeplaszam - powiedział równie dziecinnym głosem zamykając
mnie w uścisku. Wykorzystałam to, wyślizgnęłam się z jego ramion i pognałam z
piłką w stronę bramki.
- Goooooool !!! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam. Ney
tylko patrzył i śmiał się ze mnie, zresztą jak reszta drużyny. Zmęczona i
zadowolona położyłam się na trawie i zamknęłam oczy głośno oddychając. Po
chwili ktoś zasłonił mi światło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Jr.
- Brawo skarbie. - uśmiechnął się i mnie pocałował, co nie
obeszło się bez aprobaty reszty chłopaków.
- Wyglądasz ślicznie. - powiedział nieźle znudzony Ney. W
sumie to mu się nie dziwię, jak na faceta i tak długo wytrzymał.
- Mówisz tak, bo chcesz już wyjść. - powiedziałam nadal
gapiąc się w lustro. Podszedł do mnie i objął mnie od tyłu.
- Mówię, co widzę. Jesteś śliczna. - ucałował delikatnie
moje ramię, przez co zaczęłam się rumienić, a on jakby zwycięsko się uśmiechnął.
- Nieźle razem wyglądamy. - stwierdziłam przyglądając się
nam.
- Nieźle ? Wyglądamy bosko. - zaśmieliśmy się cicho.
- Awww... no spójrz na nich. Czy nie wyglądają idealnie ? -
nie wiadomo skąd w drzwiach pojawiły się dziewczyny.
- Można by was schrupać pierniczki. - powiedziała słodziutko
May.
- Idziemy ? - nagle wychylił się zza dziewczyn Niall.
- Mhm - przytaknęliśmy i pojechaliśmy do klubu. Podobno
chłopcy często tam bywają. W środku było tak tłoczno i duszno, że nie dało się
oddychać. Poza tym wszędzie unosiły się opary alkoholu połączone z zapachem
spoconych ciał. Usiedliśmy przy stoliku, chłopcy poszli coś zamówić, a my
rozglądałyśmy się po pomieszczeniu.
- Idziemy tańczyć. - stwierdził Ney stawiając szklanki na
stoliku. Złapał mnie za rękę i zaprowadził na parkiet, gdzie zaczęliśmy ruszać
się w rytm muzyki. Naprawdę uwielbiam tańczyć, ale oszczędzę wam kolejnego
wykładu na ten temat.
- Zaraz wracam. - powiedział mi prosto do ucha i zniknął.
Nic sobie z tego nie robiąc nadal tańczyłam. Jakiś obleśny facet zaczął zbliżać
się trochę chwiejnym krokiem w moim kierunku. Kiedy był wystarczająco blisko,
złapał mnie za biodra dalej tańcząc. Odepchnęłam go, ale on tylko się zaśmiał i
ponownie umieścił swoje ręce na moich biodrach. Próbowałam się mu wyrwać i
zaczynałam panikować. Na jego twarzy zagościł pedofilski uśmiech, który
przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Gdzie jest Neymar ?!?!
- Nie widzisz, że nie ma ochoty z tobą tańczyć. - usłyszałam
za sobą tak dobrze znany mi głos.
- Sam to ocenię - odpowiedział dalej mnie nie wypuszczając.
- Puść ją. - powiedział przez zęby i odepchnął go ode mnie. Widziałam jak wszystko
zaczynało w nim buzować.
- Nie. - uśmiechnął się cwaniacko i znowu zaczął zmierzać w
moim kierunku. Wtedy Ney nie wytrzymał. Znowu go odepchnął i uderzył w twarz,
przez co runął na ziemię. Rzucił się na niego i zaczął go okładać pięściami,
jakby był w jakimś transie. Wściekłość jaka od niego biła była przerażająca.
Adekwatne słowo opisujące go w tej chwili - furia. Mnie natomiast totalnie zmroziło.
Dosłownie nie mogłam się poruszyć i jakkolwiek zareagować. Patrzyłam z
niedowierzaniem na całe zajście, wokół którego utworzyło się koło. To wszystko
wydawało się takie nierealne, jakby było tylko złym snem, z którego zaraz się
obudzę.
- Neymar !! - nagle jakbym się ocknęła i zaczęło dochodzić
do mnie co się dzieje. - Zostaw go !! - nie reagował, jakby był zahipnotyzowany.
- Bo go zabijesz !! - krzyknęłam z całej siły i dopiero to zadziałało. Zszedł z
niego, rzucił w jego kierunku krótkie zawistne spojrzenie i zwrócił wzrok w na mnie. W moich oczach zaczęły gromadzić się łzy.
Podszedł do mnie, przytulił mocno, wyszeptał
"jestem tu" i nie puszczając mnie zaprowadził do stolika zostawiając tak po prostu to całe zajście.
"jestem tu" i nie puszczając mnie zaprowadził do stolika zostawiając tak po prostu to całe zajście.
- Już dobrze. Przepraszam, że cię zostawiłem. Już nigdy tego
nie zrobię. - zaczął, kiedy usiedliśmy na kanapie. Emocje powoli się z niego
ulatniały, ale nadal słyszałam, jak kołacze mu serce. Moje też kołatało. Nie oderwałam się od
niego choćby na milimetr. Przy nim czułam się tak bezpieczna. Wolę nie myśleć, co mogłoby się stać, gdyby nie przyszedł w porę.
- Gość nie wiedział, że z Neymar'em się nie zadziera. Teraz
będzie bał się choćby na ciebie spojrzeć. - zaśmiał się Niall.
- Niepotrzebnie tu przyszliśmy, przepraszam. - powiedział
zły na siebie Jr. - Idziemy stąd ?
- Nie - odpowiedziałam już spokojnym głosem. Jego obecność
działa zbawczo. Resztę wieczoru spędziliśmy
na dobrej zabawie, mimo tego, że ciągle w głowie miała obraz Neymar'a
okładającego tego faceta.
- Jestem wykończona. Wracamy ? - zabrała głos Any, rzucając
się na kanapę. Przytaknęliśmy i zaczęliśmy się zbierać. Przeciskaliśmy się
między spoconymi ciałami i kiedy przekroczyliśmy drzwi, wciągnęłam głęboko
świeże powietrze. Tego mi było trzeba.
- Kogo ja tu widzę ? - usłyszałam głos i natychmiast
podniosłam głowę w stronę jego źródła.
- Diego. - wysyczał Ney.
- Witaj przyjacielu i nasza śliczna Dulce - uśmiechnął się
cwaniacko w moją stronę, co tylko spotęgowało gniew Neymara. Ścisnęłam mocno
jego rękę, aby go trochę uspokoić. - Może buziak na powitanie ? - skierował pytanie
parząc na mnie.
- Odwal się. - powiedział przez zęby Ney.
- Nie podzielisz się z przyjacielem taką zdobyczą ? - bałam
się, że Jr. zaraz wybuchnie. - Mam genialny pomysł. - powiedział jakby
natchniony. - Ścigajmy się. Jeśli wygram - wypożyczysz mi naszą słodziutką
Dulce na jedną noc jako, że jesteś dobrym przyjacielem. Jeśli wygrasz ty -
zostawię was w spokoju.
- Nigdy - odpowiedział ostro Jr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz